poniedziałek, 4 listopada 2013

Data treningu: 04.11.13 r.
Koń: Hypnotize NH, Orgasm Girl
Jeździec: Deidre Griffiths, Yaqui Kenvetch
Rodzaj treningu: ujeżdżeniowy
Czas: 09:00

Opis:
Był wczesny ranek, słońce zaczęło coraz mocniej świecić. Jasne promienie wpadły przez okno do mojego pokoju rażąc mnie w oczy. Obudziłam się gwałtownie i spojrzałam na zegarek.
- Cholera już 8:30- jęknęłam wkurzona, zastanawiając się czemu budzik nie zadzwonił. - Taaak właśnie... bateria rozładowana.
Wyskoczyłam z pod ciepłej kołdry i za 3 minuty byłam już ubrana w bryczesy. Zbiegłam na dół, po schodach przeskakując po dwa stopnie. W salonie na kanapie spała Yaqui z paczką popcornu pod pachą.
- Co za człowiek- powiedziałam do siebie, po czym obudziłam współlokatorkę. Gdy Yaqui wreszcie stanęła na nogi ruszyłam do stajni. Była już 8:45. Sprawnie ruszyłam do siodlarni po sprzęt Hypnotize. Wzięłam siodło ujeżdżeniowe, ogłowie, podkładkę mattesową i szczotki do czyszczenia. Pod boksem zorientowałam się, że nie wzięłam czapraku, więc wróciłam z powrotem otwierając szafkę Hypnotize. Wybrałam czaprak eskadron cotton aubergine violet z owijkami pod kolor. Skierowałam się pod boks klaczy. Hypnotize wystawiała pyszczek znad drzwiczki i patrzyła na mnie zaciekawiona. Gdy do niej podeszłam zarżała cicho na powitanie. Sprawnie ją wyczyściłam i osiodłałam. Najwięcej czasu zajęło mi wiązanie owijek. O 9 kuc był gotowy do jazdy. Dzisiaj było ciepło i słonecznie, więc postanowiłam pojeździć na zewnątrz.

Weszłam na czworobok. Podłoże było lekko wilgotne po ostatnich kilku deszczowych dniach, wsiadłam na klacz i zaczęłam stępować. Po chwili dołączyła do mnie Yaqui z Onkiem. W planach miałyśmy dzisiaj zrobić lotne zmiany nogi co 4 foule oraz poćwiczył półpiruety. Zrobiłyśmy parę okrążeń na luźnej wodzy, a po chwili dołączyłyśmy do tego wolty, zatrzymania, kilka cofnięćm ósemek, serpentyn i częstych zmian kierunku. Gdy konie dobrze sie powyginały i lekko odpuściły w potylicy Zrobiłyśmy stęp wyciągnięty na długich ścianach i zebrany na krótkich. Następnie dociągnęłyśmy popręgi i ruszyłyśmy kłusem. Najpierw podobnie jak w stępie zrobiłyśmy dwa pełne okrążenia, natomiast później rozpoczęła się praca. Dużo przejść, zatrzymań i wolt. Kuce chętnie przyjęły wędzidło  i szybko zeszły z głową. Gdy się dobrze powyginały w obie strony, postanowiłyśmy zrobić kłus wyciągnięty po przekątnych. Klacze szły skupione na naszych poleceniach i dobrze reagowały na pomoce. Po chwili wjechałyśmy na koło i zrobiłyśmy żucie z ręki. Kuce stopniowo wydłużyły i obniżyły szyję.  Poprzez życie z ręki umożliwiłyśmy klaczom rozluźnienie i wydłużenie mięśni szyi, a także uaktywniłyśmy ich zad. Po tym ćwiczeniu zostając na kole zrobiłyśmy parę zagalopowań. Przy przejściach skupiałyśmy się na zachowaniu rytmu i utrzymaniu zaangażowanego zadu. Zrobiłyśmy zagalopowanie z kłusa a następnie ze stępa w obie strony. Wyjechałyśmy na całość i galopem roboczym zrobiłyśmy dwa pełne okrążenia wokół czworoboku. Następnie robiłyśmy wolty w różnych miejscach skupiając się, na rozluźnieniu koni i regularności kroków. Po paru minutach zmieniłyśmy kierunek przez kłus i w drugą stronę zrobiłyśmy parę serpentyn a na sam koniec dodania po przekątnych i zebrany galop na krótkich ścianach. Po dobrze wykonanym ćwiczeniu przeszłyśmy do stępa, na tym zakończyła się nasza rozgrzewka. Kuce szły rozluźnione, żując wędzidło w zaślinionych pyskach. Szły energiczny, równym krokiem a ich grzbiety równomiernie sprężynowały. Był to zadowalający efekt. Po chwili przerwy postanowiłyśmy zacząć pracę od ćwiczeń w stępie. Zrobiłyśmy parę ustępowań, łopatek do wewnątrz i zwrotów na przodzie. To samo postanowiłyśmy zrobić w kłusie. Zaczęłyśmy od ustępowań. Zrobiłyśmy je wzdłuż przekątnej równolegle do długiej ściany czworoboku. Wyszło poprawnie, więc powtórzyłyśmy ćwiczenie w drugą stronę i przeszłyśmy do łopatek do wewnątrz. Klacze poruszały się w lekkim zgięciu wokół wewnętrznej łydki, utrzymując kadencję i stałe ustawienie około 30 stopni względem kierunku w którym się poruszały. Zrobiłyśmy również łopatkę do zewnątrz a następnie ponowne żucie z ręki na kole, aby zachęcić kuce do dalszej pracy. Rozluźniły się i zeszły jeszcze bardziej z głową w dół. Zrobiłyśmy trzy razy trawers. Ta figura wymagała większego stopnia zgięcia niż w łopatce do wewnątrz, mimo to kuce poradziły sobie bardzo dobrze z tym ćwiczeniem. Yaqui zasugerowała wykonanie ciągu w kłusie, który jest odmianą trawersu, tylko że wykonywaną po przekątnej wzdłuż ściany. U Hypnotize brakowało nieznacznego wyprzedzenia zadu a u Onka ujawnił się brak równowagi podczas całego ruchu. Powtórzyłyśmy ćwiczenie kilkakrotnie i osiągnęłyśmy zamierzony efekt. Na tym zakończyłyśmy dzisiejszą pracę w kłusie, lecz zanim przeszłyśmy do lotnych zmian i półpiruetów wykonałyśmy kontgalopy w liniach prostych oraz pół kola o średnicy 20 metrów w kontrgalopie. Następnie zrobiłyśmy parę zatrzymań z galopu w różnych punktach hali, cofałyśmy parę kroków i zagalopowywałyśmy ze stój. Podczas cofania kuce pozostawały ciągle na lekkim, równomiernym oparciu na wędzidle.  Gdy po raz czwarty zarówno Onek jak i Hypnotize poprawnie wykonały ćwiczenie przeszłyśmy do stępa. Lekko poluźniłyśmy wodze i pozwoliłyśmy klaczom wyciągnąć szyję. Postępowałyśmy tak 3 minuty i postanowiłyśmy przejść do głównego celu dzisiejszego treningu. Najpierw wjechałyśmy na koło i ćwiczyłyśmy poprane ustawienie koni. Półpiruet wymagał zebranego stępa, więc jechałyśmy, dopóki klacze nie szły odpowiednio ustawione na pomoce. Gdy efekt był zadowalający rozpoczęłyśmy obroty o 180 stopni, wykonywane na dwóch śladach o promieniu równym długości konia.  Skupiłyśmy się, aby tylna kończyna  zakreśliła koło tak małe, jak to tylko możliwe. U Onka trzeba było poprawić ustawienie potylicy. Przy drugim podejściu do ćwiczenia, potylica była jej najwyższym punktem w całości ruchu. U Hypnotize musiałam wypracować więcej zgięciu w kierunku, w której prowadziłam klacz. Wykonywałyśmy ćwiczenie, aż względem nas było wykonane bardzo dobrze. Kuce postawione na pomoce przy lekkim kontakcie, przesuwały się spokojnie po kole,  zachowując kolejność stawiania nóg. Na koniec postanowiłyśmy wykonać lotne zmiany co 4 foule na przekątnych. Było to dość duże wyzwanie dla nas i naszych koni. Ćwiczenie wykonywałyśmy pojedynczo. Pierwsza pojechała Yaqui. Przy pierwszym podejściu zmiany nie wychodziły jej regularnie i równo co 4 kroki, jednak przy kolejnych podejściach zarówno Yaqui jak i Onek zyskiwały coraz więcej pewności i zgrania. Za którymś razem udało im się przejechać całą przekątną ze zmianami co 4 foule. Zadowolony Banan poklepał klacz. Przyszła moja kolej. Ustawiłam Hypnotize na odpowiednie tempo i wjechałam na przekątną. Podobnie jak w przypadku Yaqui zmiany nie wychodziły regularnie i płynnie.  Jednak nie poddawałam się i ponawiałam próby. Zaowocowało to dwukrotnym poprawnym wykonanym ćwiczeniem.
- Dobry kucyk- pogłaskałam kasztankę po szyi. Wraz z Yaqui zrobiłyśmy po dwa okrążenia w kłusie w każdą stronę na luźnej wodzy. Następnie przeszłyśmy do stępa i poluźniłyśmy popręgi. Słońce, które towarzyszyło nam przez cały trening zaczęło chować się za chmurami i zaczął wiać lekki wiatr. Gdy kuce odpoczeły zaprowadziłyśmy je do stajni. Rozsiodłałyśmy je, wyczyściłyśmy kopyta i schłodziłyśmy nogi. Na koniec zaprowadziłyśmy na pastwisko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz