poniedziałek, 4 listopada 2013

Data treningu: 04.11.2013 r.
Koń: Rousseau D'elle NH, Cookie Monster, Capitol van't Vennehof NH, Lusse D'elle NH
Jeździec: Deidre Griffiths, Jace Nilsson. Mathias Craffword, Yaqui Kenvetch
Rodzaj treningu: skokowy (potrójny szereg)
Czas: 11:00

Opis:
Skończyłyśmy z Yaqui ustawiać potrójny szereg na hali, na dzisiejszy trening. Na początek miał on wysokość 90 cm.
- Nie chce nic  mówić, ale te drągi wiszą strasznie krzywo- powiedziałam do dziewczyny. Yaqui w odpowiedzi zaśmiała sie, poszłyśmy wyrównać poprzeczki,
- Na kim wogóle dzisiaj jeździsz?- zapytałam się.
- Nie mam pojęcia, zapomnieliśmy zrobić rozpiskę, więc trzeba będzie się podzielić końmi- odparła współlokatorka kończąc poprawiać okser.
- Huhuh to może być ciekawie. Nie wiem czy się zdołamy dogadać- zaśmiałam się i ruszyłyśmy z Yaqui do stajni. Po słonecznej porannej pogodzie nie było już śladu. Zrobiło się pochmurno i zaczął wiać wiatr, dlatego ustawiliśmy przeszkody na hali. Pomału będziemy musieli się przeżucić na jazdy w hali, bo na jazdy na zewnątrz pogoda coraz rzadziej nam pozwalała. Czekając na Mathiasa i Jace'a zaczęło nam sie strasznie nudzić, więc postanowiłyśmy zacząć czyścić konie. Rozpoczęłyśmy od klaczy: Lusse i Rousseau, a następnie wyczyściłyśmy Capitola i Cookiego. Gdy ogiery były już wyczyszczone, chłopcy przyjechali.
- W porę, właśnie wyczyściłyśmy wszystkie konie- powitała ich Yaqui.
- Widzisz Mathias i po co się tak śpieszyłeś. Dzięki dziewczynom mamy gotowe konie do jazdy- powiedział wesoło Jace, a w odpowiedzi na to Yaqui szturchnęła go w ramię.
- Jak dzisiaj jeździmy?- zapytał Mathias.
- Ja mogę wziąć Rousseau, bo dawno na niej nie skakałam- powiedziałam do reszty, jednak nikt nie zamierzał się ze mną kłócić.
- Ja chcę Capitola- powiedzieli równo Yaqui, Jace i Mathias. Cicho zaśmiałam się pod nosem.
- Byłam pierwsza!- krzyknęła Yaqui.
- Ja ewentualnie mogę wziąć Lusse, chociaż wolałbym Capitola.- powiedział Jace.
- Skoro ty chcesz Lusse to ja wezmę Capitola- dodał Mathias.
- Chyba wam się w głowie poprzewracało, ja biorę Capitola!- powiedziała wkurzona Yaqui.
- Czemu nikt nie chce Cookiego?- zapytałam się zdziwiona i jednocześnie zadowolona, że już sobie zaklepałam konia. Po dłuższych sporach Jace oznajmił, że głupszym się ustępuje i on będzie jeździł na Cookim. Jednak Yaqui i Mathias nadal toczyli zaciętą walkę o Capitola. W końcowym efekcie Yaqui wylądowała na Lusse a Mathias triumfalnie udał się do siodlarni po sprzęt ogiera.
- Dzisiaj wieczorem zrobię rozpiskę- zaśmiałam się i poszłam osiodłać Rousseau.

Za 5 minut wszyscy byliśmy na hali z końmi. Podciągnęliśmy popręgi i na nie wsiedliśmy. Zrobiliśmy parę okrążeń na luźniejszej wodzy. Po paru minutach lekko zebraliśmy wodzę i zaczęliśmy robić wolty, ósemki, serpentyny, zatrzymania, cofania, zmiany kierunku- czyli przeprowadziliśmy typową rozgrzewkę. Lekko bawiliśmy się wodzami i pilnowaliśmy równego rytmu. Konie chętnie przyjęły wędzidło i zaczęły je przerzucać. Po 10 minutach rozgrzewki ruszyliśmy kłusem. Po dwóch pełnych okrążeniach wjechaliśmy na wolty i zaczęliśmy robić przejścia stęp-kłus, kłus-stęp. Później porobiliśmy koła i wolty w różnych miejscach hali, zmieniliśmy kierunek i w drugą stronę zrobiliśmy po kilka ósemek i serpentyn. Na koniec ćwiczyliśmy zatrzymania z kłusa i cofnięcia. Wszystkie konie szybko się rozluźniły i chętnie współpracowały. Tradycyjnie zrobiliśmy żucie z ręki, żeby uaktywnić zad i bardziej zaangażować konie w pracę. Szybko zeszły z głową. Zdziwiłam się jak Rousseau z przyjemnością akceptuje rękę jeźdzca i jak aktywnie wykonuje wszystkie ćwiczenia. Zobaczymy jak będzie skakać- pomyślałam. Najechaliśmy po pare razy z różnych stron na podwyższone drągi z kłusa. Wszystkie konie przechodziły przez nie energicznie, wysoko podnosząc nogi. Przeszliśmy na chwilę do stępa i gdy złapaliśmy oddech każdy z nas wjechał na koło. Przeszliśmy na nim do kłusa i zrobiliśmy parę zagalopowań. Już się spodziewałam serii baranków ze strony Rousseau, lecz klacz płynnie wykonywała ćwiczenie z uszami skierowanymi do przodu, całkowicie skupiona na moich poleceniach. Popatrzyłam na resztę koni: Capitol i Cookie szli płynnie i rozluźnieniu. Lusse galopowała równo, poprawnie wygięta na kole. Nie pędziła, co zwykle miała z zwyczaju. Zmieniliśmy kierunek i zrobiliśmy parę zagalopowań w drugą stronę, dokładając zagalopowania ze stępa. Następnie zrobiliśmy parę pełnych okrążeń w galopie, do czego później doszły dodania, skrócenia, wolty i serpentyny. Powtórzyliśmy to sami w drugą stronę i na sam koniec zrobiliśmy lotne zmiany nogi na ósemkach. Przeszliśmy do stępa, żeby trochę odpocząć. Na halę weszła Mia, która zaoferowała się do podnoszenia drągów. Po paru minutach stępa zagalopowaliśmy na kole i zrobiliśmy żucie z ręki w galopie, gdy wszystkie konie szły rozluźnione, kolejno zaczęliśmy najeżdżać na drągi z galopu po kole. Pilnowaliśmy rytmu i wygięcia. Następnie pojechaliśmy kopertę ze wskazówką o wysokości ok. 60 cm, lądując na różne nogi i najeżdżając z różnych stron. Później dołączyliśmy trzy cavaletki z galopu na skok wyskok. Wszystkie te ćwiczenia nie przysparzały koniom problemów i wykonywały je z wielką chęcią. Przeszliśmy do kłusa i po kolei najeżdżaliśmy na stacjonatę ze wskazówką, o wysokości 80 cm. Mia stopniowo ją podwyższała aż do wysokości 105 cm. Teraz konie były odpowiednio rozgrzane, aby zacząć skakać szereg. (>)
Po 5 minutach stępa Jace zgłosił się jako pierwszy na ochotnika. Zagalopował w narożniku i równym galopem naprowadził Cookiego na szereg. Okser- 1 foula - stacjonata- 1 foula- okser. Płynnie pokonali szereg, następnie najechałam ja. Rousseau widząc przeszkody postawiła uszy do przodu i lekko przyśpieszyła. Wzięłam ją na siebie, aby nie pędziła. Pokonałyśmy przeszkody na czysto. Ledwo skończyłyśmy a Yaqui z Lusse już były gotowe. Klacz szła energicznie, jednak nie pędziła. Pokonała przeszkody bez problemu. Capitol z Mathiasem, którzy byli ostatni poradzili sobie również bez komplikacji. Przejechaliśmy jeszcze po razie, po czym Mia podwyższyła przeszkody do metra a następnie do 110 cm. Wszystkie konie skakały z zapasami i chęcią. Postępowaliśmy chwilę, ustalając, że teraz będziemy jeździć pojedynczo dostosowując wysokości do umiejętności koni. Pierwszy był Jace. Dla Cookiego Mia ustawiła 115 cm. Chłopak ustawił ogiera na odpowiednie tempo i naprowadził na szereg. Cookie, który coraz pewniej skakał przeszkody tej wysokości, pokonał wszystkie przeszkody bezbłędnie. Wylądowali na lewą nogę i najechali z lewego najazdu na szereg, tutaj jedynie Cookie puknął lekko ostatniego drąga przednimi nogami. Wylądowali na prawą nogę i Jace ponownie naprowadził ogiera. Cookie złożył się tym razem, starając się, aby nie zawadzić o poprzeczkę, co zaowocowało bezbłędnym ukończeniem szeregu. Wylądowali na lewą nogę. Mia szybko podniosła stacjonatę o dziurkę. Jace przed szeregiem puknął Cookiego palcatem po łopatce, dzięki czemu ogier bardziej zaangażował się w skok nad okserem. Nad stacjonatę wysoko wyskoczył, akcentując skok tylnimi nogami. Przed ostatnim okserem Jace mocniej wsiadł w siodło i Cookie skoczył bez zrzutki. Chłopak poklepał Cookiego po szyi.
- Miałaś rację Deidre,Cookie jest świetnym koniem, strasznie przyjemnym do jazdy- powiedział do mnie Jace.
- Tylko nie przyzwyczajaj się za bardzo- zaśmiałam się.  Mia podniosła mi przeszkodę na wysokość 125 cm. Płynnie zagalopowałyśmy i naprowadziłam klacz. Idealnie wymierzyłyśmy miejsce odskoku i pokonałyśmy szereg bez problemu. Najechałyśmy z drugiej strony. Udało nam się przejechać to również bezbłędnie. Zanim naprowadziłam klacz trzeci raz, Mia podwyższyła nam przeszkody do 130 cm. Klacz za bardzo się nakręciła przez co miałyśmy złe wejście w szereg.  Na pierwszym okserze drąg spadł. Mia szybko nam go podniosła. Najechałam jeszcze raz tym razem pilnując tempa. Rousseau pokonała wszystko z zapasem, naprowadziłam ją jeszcze raz z drugiej strony, również skoczyła bezbłędnie. Wyklepałam ją porządnie po szyi.
- Zrobiła bardzo duże postępy- pochwaliła nas Yaqui.
- Zgadzam się z tobą, nie poznaje tego konia- powiedziałam. Tą wysokość po razie pokonali Mathias z Yaqui, żeby odpowiednio przygotować konie do wyższych skoków. Po chwili szereg stał na wysokości 140 -150 cm. Pierwszy jechał Mat. Capitol skakał wszystko bez zawachania, wygladał tak jakby mógł przejść każdą wysokość. Wkrótce Mia podniosła poprzeczki na wysokość 150-160 cm. Capitol bryknął wesoło w zakręcie, jednak Mathias nie pozwolił mu się wybić z rytmu. Pokonali wszystkie przeszkody na czysto. Przy ostatnim najeździe chłopak źle wymierzył miejsce odskoku, który wypadl za blisko. Capitol wyratował go na dwóch pierwszych przeszkodach, jednak nie dał rady dokryć ostatniego oksera i drąg spadł. Chłopak najechał ponownie i tym razem wszystko idealnie pasowało.
- Genialnie dzisiaj chodzi- powiedział zadowolony głaszcząc konia po szyi. Mia obniżyła przeszkody ponownie na wysokość 140-150 cm. Nadszedł czas Yaqui, klacz czując, że zaraz będzie skakać wyrwala się do przodu chcąc już galopować. Yaqui zatrzymała ją i nakazała jej cofnąć. Dopiero wtedy zagalopowała na kole i gdy Lusse szła odpowiednim tempem naprowadziła ją na szereg. Widać było że dziewczyny się zgrały a Lusse popisywała się idealną techniką skoku, pokonując przeszkody z zapasem. Dwukrotnie przejechały szereg bezbłędnie, więc Mia podniosła im na wysokość 150-160 cm. Równym galopem Yaqui naprowadziła klacz na szereg. Przejeżdżając na długiej ścianie z zainteresowaniem obserwowałam je. Klacz skoczyła pierwszy okser z zapasem. Nagle na hale wbiegł nasz pies, wpadając prosto pod nogi Rousseau. Klacz wystraszona wierzgnęła i pogalopowała przez całą halę. Lusse, którą to zajście rozproszyło niespodziewania zatrzymała sie przed stacjonatą. Yaqui, które się tego nie spodziewała, wyszła przed klacz i w efekcie tego spadła z klacz rozbudowując całą stacjonatę. Lusse przyłączyła się do galopującej Rousseau. Szybko udało mi się zatrzymać klacz i uspokoić.
- A już ją tak pochwaliliśmy- zaśmiał się Jace.
- Deidre ty ćwoku! - Yaqui się podniosła strzepując brud z bryczesów. Mimo gleby dziewczyna zaczęła się śmiać.
- Czekolada!- krzyknęłam do Banana, a ona w odpowiedzi wystawiła mi język. Szybko złapała Lusse i na nią wsiadła. Gdy Mia wywaliła naszego psa z hali i odbudowała przeszkodę Yaqui ponowiła próbę przejechania szeregu. Tym razem dwukrotnie pokonały przeszkody. Odskoki idealnie pasowały a Lusse wogóle nie pędziła do przeszkód. Zadowolona poklepała klacz. Na stępa wyjechaliśmy na czworobok. Zrobiło się jeszcze bardziej pochmurno niż wcześniej.
- Eh a była taka ładna pogoda- westchnął Jace. Zaczęliśmy rozmawiać i po 10 minutach postanowiliśmy zakończyć trening. Zaprowadziliśmy konie do stajni, wyczyściliśmy im kopyta, schłodziliśmy nogi i rozczesaliśmy sierść, aby się nie zrobił zaklejki. Wszyscy stwierdziliśmy, że dzisiejszy trening mimo upadku Yaqui był bardzo udany i wszystkie konie bardzo dobrze się spisały.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz