niedziela, 29 września 2013

Data treningu: 22.09.13 r
Koń: Cookie Monster, Roi D'or, Rousseau D'elle NH
Jeździec: Deidre Griffiths, Mathias Craffword, Yaqui Kenvetch
Rodzaj treningu: Konsultacje skokowe z Ianem Millarem
Godzina: 10:00

Opis:
-Deidre wstawaj!- usłyszałam zirytowany głos Mathiasa.
-Spadaj Mat- odpowiedziała zaspanym głosem i ku mojemu zdziwieniu chłopak nic nie odpowiedział. Przykryłam się kołdrą po czubek nosa i już miałam zasnąć, gdy nagle na moją głowę Mathias wylał wodę.
Poderwałam się szybko na nogi mierząc chłopaka najbardziej złośliwym spojrzeniem, na które w tej chwili mnie było stać.
- Wybacz, że wykorzystałem twoją metodę budzenia ludzi, ale nawet Yaqui już wstała i zaoferowała sie, że pojedzie do sklepu po bułki na śniadanie. I za niecałą godzinę mamy trening więc radziłbym ci się pośpieszyć.- Mathias uśmiechnął się do mnie.
- Ok, ok już schodzę, ale wyjdź  już, bo mnie wkurzasz!- wyrzuciłam chłopaka, który zaczął żartować na temat mojej piżamy za drzwi, natomiast sama udałam się do łazienki. Za 5 minut byłam już w kuchni. Jace, Mathias i Ian pili kawę.
- Oooo... witaj Deidre, słońce już dawno wzeszło a ty tracisz tak piękny słoneczny dzień- 'przywitał' mnie trener Millar, któremu jak zawsze dowcip się nie udał.
- Może napijesz się kawy, kochanie?- zapytał mnie Mathias z kpiącym uśmieszkiem na twarzy. Spiorunowałam go wzrokiem i odpowiedziałam , że nie zapomnę mu jego porannego budzenia i kiedyś się zemszczę.  Gdy słodziłam kawę do kuchni wpadła Yaqui z siatkami w ręce.
- Mam cieplutkie, chrupiące bułeczki !- wykrzyknęła z bananowym uśmiechem na twarzy i zaczęła wypakowywać zakupy. Po chwili do niej dołączyłam i zaczęłyśmy robić śniadanie. Za parę minut na stole znalazły się pokrojone bułki, nutella, twarożek, puszyste omlety i  dżem truskawkowy. Do tego zrobiłyśmy kawę z ekspresu, bo chłopcy jak zwykle mogli nam zaoferować jedynie rozpuszczalny syf. Zjedliśmy śniadanie w dobrym nastroju i sprawnie wrzuciliśmy naczynia do zmywarki.
- To ja dokończę w spokoju moją kawę z Jacem , a wy idźcie przygotować konie. Za 10 minut zaczynamy!- pogonił nas Ian. Wraz z Mathiasem i Yaqui ruszyliśmy do stajni. Modliłam się w duchu, aby Cookie był czysty. Gdy dotarłam do jego boksu odetchnęłam z ulgą.  Szybko z siodlarni zabrałam jego sprzęt i czarny czaprak z pomarańczową lamówką z logo 'Polo Collection'- prezent od Yaqui na urodziny, która od dziecka uważała, że mam niezwykłe predyspozycje do polo.Oczywiście w sensie ironicznym. Szybko wyczyściłam Cookiego i wyprowadziłam na korytarz.
- Jesteście gotowi?- krzyknęłam do reszty towarzysta.
- Jeszczę minutę!- odpowiedziała Yaqui, która dopiero zakładała siodło Rousseau.
- Ja już- powiedział Mat, wyprowadzając Roiego z boksu, który miał na sobie Eskadrona cotton green-  łezkę. Poczekaliśmy na Yaqui trochę więcej niż minutę, po czym wyszliśmy na halę.

Ian wraz z Jacem kończył ustawiać mini parkur składający się z czterech przeszkód, w dwóch liniach po ósemce. >
- Poznajcie moją obstawę parkurową!- powiedział Ian wskazując na Jace'a, który nieudolnie próbował powiesić drąga równo. Zaśmiałam się pod nosem i wsiadłam na Cookiego.
Rozpoczęliśmy rozgrzewkę w stępie. Najpierw zrobiliśmy parę okrążeń wokół hali, żeby koniom mięśnie sie przygotowały do pracy i dopiero później rozpoczęliśmy robić ćwiczenia. Dużo wolt, serpentyn, ósemek, zmian kierunku, zatrzymań i wydłużeń. Po 10 minutach Ian powiedział, żebyśmy zaczęli kłusować.
Podobnie jak w stępie najpierw zrobiliśmy trzy okrążenia wokół hali na delikatnej wodzy. Później każdy z nas zrobił parę przejść i zatrzymań z kłusa. Następnie doszły wolty, zmiany kierunku i serpentyny.
- Okej teraz każdy z was wjeżdża na koło.- powiedział nasz trener. Każdy z nas wybrał sobie kawałek ujeżdżali. - Teraz ćwiczymy rozluźnianie koni. Delikatnie bawimy się wodzą, łydkami pilnujemy tempa i wygięcia i jak konie zaczną przeżuwać wędzidło stopniowo wypuszczamy wodze, aż zrobią żucie z ręki.- polecił nam trener.
Cookie szybko delikatnie zszedł z głową i zaczął przeżuwać wędziło. Mimo, że był bardzo delikatny na pysku, lubił delikatnie pulsowanie wędziła w pysku i jak jeździł na nim jeździec z delikatną ręką stawał sie bardzo wygodnym wierzchowcem do jazdy.
- Mathias trochę płynniejszy kłus- zalecił Millar. Chłopak delikatnie stuknął Roiego palcatem za łydką, aby ogier stał się bardziej czuły. Kuc od razu przyśpieszył kłus. Po kilku okrążeniach poczułam, że Cookie zaczyna schodzić z głową i przyjmować wędzidło. Delikatnie wydłużyłam wodze i ogier dał głowę niżej. Znowu delikatnie zaczęłam się bawić wodzą  i pilnować, aby szedł wygięty.
- Bardzo dobrze Deidre! - pochwalił nas trener.- Teraz w drugą stronę. Mat jeszcze parę okrążeń i żucie będzie zadowalające.
Najgorzej miała Yaqui, która jeździła na naszej nowej klaczy Rousseau. Klacz po złych wspomnieniach u poprzednich właścicieli buntowała się i szła z głową uniesioną do góry.
- Yaqui spokojnie, nie możesz być taka spięta. Rozluźnij się. Ta klacz potrzebuje cierpliwości. Staraj sie to u niej wypracować spokojnie. Mów do niej i zwolnij kłus, bo idzie strasznie rozciągnięta. - Polecił trener.
Yaqui go usłuchała i skupiła się na klaczy. W tej chwili widać było, że nie myśli o niczym innym, jak o pracy z Rousseau.
- Spokojnie, spokojnieee- powtarzała cicho do klaczy. Kobyła mocniej szarpnęła za wędziło, jednak dziewczyna się nie poddawała.  Mocno trzymała zewnętrzną wodzę a wewnętrzną wygięła klacz szyję do środka. Po kilkunastu okrążeniach klacz sie rozluźniła i jej kroki były dużo płynniejsze. Lekko zeszła z głową w potylicy, a gdy dwa razy przeżuła wędziło, dało to znak Yaqui, że warto dalej pracować. Dziewczyna nadal powtarzała poprzedniejsze czynności i po chwili klacz coraz bardziej zaczęła przeżuwać wędziło i zeszła z głową. Yaqui delikatnie w odpowiedzi wypuściła jej trochę wodzy a klacz obniżyła głowę. Dziewczyna na dłużych wodzach nadal zaczęła wyginać klacz i ciągle bawiła się wewnętrzną wodzę. Po chwili klacz szła równym tempem i całkowicie poddała się woli Yaqui. Nie było już u niej widać strachu i niechęci. Razem z Yaqui wyglądały jakby stanowiły jedność i odnalazły wspólny język.
- Brawo Yaqui! Brawo,brawo! Świetna robota! Patrz jak ten koń idzie!- wykrzyknął Ian z uśmiechem na twarzy. - Wyjedź teraz na całość i zbierz wodze.
Yaqui tak zrobiła, jednak pilnowała, by klacz nie zniechęciła się. Tak sie nie stało, bo rownież na całości ich poprzednia praca została nagrodzona idealnym wręcz zgraniem.
- Daj jej odpocząć. Super było. Piona!- Ian podszedł do klaczy i przybił piątkę Yaqui a następnie poklepał klacz. Wszyscy postępowaliśmy parę minut a po chwili parę razy najechaliśmy na drągi z kłusa, następnie doszły zagalopowania na kole. Ćwiczyliśmy aby konie zagalopowywały od dosiadu i szły nadal w dobrym ustawieniu i rozluźnione. Po zagalopowaniach wyjechaliśmy na całość i zrobiliśmy parę dodać na ścianach. Na koniec każdy z nas ćwiczyl na ósemce lotne zmiany nogi. Gdy rozgrzewka w galopie sie zakończyła, trener Millar ustawił kopertę z kłusa na rozgrzewkę. Miała wysokość ok. 80 cm. Gdy złapaliśmy oddech zaczęliśmy najeżdżać. Pierwszy w kolejce był Mat. Ustawił Roi'a na odpowiednie tempo i naprowadził na przeszkodę, bez problemu ją pokonali. Rousseau, której wcześniejsze rozluźnienie zapewne pomogło, szła równym kłusem i nawet nie pędziła. Cookie widząc jak reszta koni się stara wyskoczył z zapasem nad malutką przeszkódką i poprawił zadem. Po chwili z koperty zrobiła się stacjonata 80 cm, a po stacjonacie oxer 80 cm x 80 cm. Jak do tej pory wszystko przebiegało bez przygód. Ian stwierdził więc, że śmiało może podwyższyc oxer do 90 cm.
- Najeżdżamy z kłusa- uśmiechnął się pod nosem, licząc na większe przygody. Ku jemu zaskoczeniu wszyscy pokonaliśmy tę wysokość bez problemu.
- W porządku, zaczynamy jeździć parkur- powiedział nam Ian i obszedł trasę pokazując jak jechać, i dodając cenne wskazówki i rady. - Przy pierwszej stacjonacie macie bardzo ciasny najazd. Więc pamiętajcie o tym, aby odchylić się do tyłu, dobrze wyjechać zakręt i czekać na skok nie przeszkadzając koniowi.  Deidre zaczynasz!
Kiwnęłam głową i zagalopowałam na kole. Zrobiłam jeszcze jedno okrążenia i gdy uznałam, że Cookie ma optymalne tempo i idzie skupiony najechałam na pierwszą stacjonatę. Przypominając sobie uwagę trenera, skupiłam się aby nie dobrze naprowadzić ogiera. Zaowocowało to poprawnym skokiem.
- Jedź to na 6 fouli, czyli skróć go- powiedział Ian. Nakazałam Cookiemu iść krótszym krokiem i dobrze wypadł nam odskok.
- Teraz drugą część rozjedź na 4 foule, czyli już w zakręcie musisz wydłużyć go- polecił instruktor. Przypilnowałam aby odskok wypadł w dobrym miejscu i rozjechał linie poprawnie, pilnując aby ogier wylądował na dobrą nogę.
- Jedziesz ponownie tym razem na 5 fouli, czyli nie zmieniasz tempa.Jedź takim jak teraz- polecenie to wydawało się trudne, ponieważ wejście w stacjonatę takim rozwleczonym galopem mogło skutkować zrzutką. Trener oczekiwał ode mnie, aby temu zapobiec. Dokładnie wyjechaliśmy zakręt i przed stacjonatą wzięłam Cookiego na siebie i mocniej  siadłam w siodło. Uśmiechnęłam się pod nosem, kiedy koń nawet nie puknął.
- Myśl o kolejnej przeszkodzie!- powiedział trener. Okser pokonaliśmy bez większych problemów.
- Teraz go skracasz i rozjeżdżasz tą linię na 5!- dodał Ian. Skróciłam ogiera i  od oksera do stajonaty przejechaliśmy bez problemów.
- Bardzo dobrze! pochwalił mnie trener. Poklepałam Cookiego. Następnie jechał Mathias, powtarzał rozjeżdżanie fouli w tej samej kolejności jak ja. Roi był wyraźnie skupiony na poleceniach i skakał wszystko z entuzjazjem. Na koniec jechała Yaqui i Rousseau. Najpierw na kole popracowała z klaczą, aby ta się rozluźniła i szła równym tempem. Dopiero wtedy ją naprowadziła. Klacz uważnie skakała i dała się skracać i wydłużać bez większych problemów.
- No teraz poszło wam dobrze. Ale zobaczymy co będzie jak będzie wyżej.- zaśmiał się pod nosem Ian.- Moja obstawo parkurowa chodź mi pomóż podwyższyć przeszkody!
Jace ruszył na pomoc trenerowi i po chwili wszystkie przeszkody miały wysokość metra. Mieliśmy to jechać tak samo jak wcześniej. Jednak dla wszystkich koni nie była to jakaś wymagająca wysokość. Poprzeczka poszła w górę o 10 cm.
- No zobaczymy jakie postępy robi Cookie- powiedział Ian. Zagalopowałam i naprowadziłam kuca na pierwszą stacjonatę. Ustawiona pod ciasnym kątem mogła być dla niego wymagającym zadaniem. Mocno przyłożyłam łydkę, aby ogier się nie zawachał. Pierwszą linię udało nam się wyjechać poprawnie. Następnie trochę dodaliśmy galop, aby kolejną linię pojechać krócej. Cookie złożył się genialnie nad okserem i do stacjonaty się chciał rozpędzić jeszcze bradziej. Nie pozwoliłam mu na to i pilnowałam, aby utrzymać dobre tempo.
- Teraz uważaj!- ostrzegł mnie Ian. Musiałam utrzymać tempo i wyjechać przeszkodę pod trudnym kątem. Tak jak myślałam odskok wypadł nam trochę  za daleko i w rezultacie skok wyszedł zbyt płaski. Spadł nam drąg.
- Nie przejmuj się i jedź jeszcze raz!- polecił trener.Zmieniłam kierunek przez lotną zmianę nogi i ponownie najechałam na przeszkodę.
- Siądź w siodło i weź go na siebie- rozkazał trener, gdy byłam na przeciw przeszkody odkrzyknął- i odjedź go teraz! odjedź!
Tym razem udało nam się pokonać przeszkodę bez problemu.
- Czekaj do następnej przeszkody i nic nie rób. Macie dobre tempo. - Siadłam w siodło  i nic nie robiłam. Odskok nam wypadł w idealnym miejscu. Kolejną linię rozjechaliśmy na 5 fouli bez zrzutek.
- Bardzo dobrze- powiedział Ian. Pochwaliłam Cookiego. Parkur został podwyższony do 120 cm.
-Mat twoja kolej!- powiedział.
Chłopak zagalopował, wyjechał dokładnie zakręt i skoczyli z zapasem pierwszą przeszkodę. Następnie zachowując rytm rozjechali linie na 5 fouli.
- Dobry początek, teraz pilnuj aby zachować ten rytm- powiedział Ian.
Mathias skupił się, aby kuc wydłużył krok i drugą linię przejechali w szybszym tempie. Następnie Roi za bardzo się nakręcił i wjechanie takim tempem na stacjonate nie było dobrym pomysłem. Mathias zrobił woltę przed stacjonatą.
- Dobra decyzja - powiedział trener. Gdy kuc galopował odpowiednim tempem, Mat wykorzystał to i przejechał linię bez problemów.
- Skracaj już w zakręcie- przypomniał Ian. Ostatnia linia również wyszła im bez problemu. Chłopak się uśmiechnął. Trener wraz z Jacem podwyższyli przeszkody do 130 cm i nakazał jechać Yaqui.
Dziewczyny zagalopowały i wjechały w pierwszą linię. Klacz do oksera chciała wyrwać, lecz dziewczyna jej na to nie pozwoliła. Dopiero przed kolejną linią pozwoliła jej delikatnie się rozciągnąć. Nad okser Rousseau skoczyła w dużym zapasem i do stacjonaty musiała jeszcze troszkę dodać, aby odskok nie wypadł za daleko. Do następnej linii Yaqui utrzymała odpowiednie tempo i wykonując zakręt prawie o kącie prostym pokonały stacjonatę bez problemu.  Okser również skoczyły poprawnie. Została im ostatnia linia. Niestety przed pierwszym okserem się nie dogadały, ponieważ Yaqui za bardzo próbowała regulować rytm i miejsce odskoku nie pasowało. Klacz zrobiła przytup i wybiła się wysoko. Trąciła drąga tylnią nogą, który tylko szczęściem nie spadł. Miało ułatwione zadanie o tyle, że tą linię miały przejechać na 5 fouli. Yaqui szybko wróciła w siodło i skróciła klacz. Może nie było to zachowane w idealnym rytmie, ale przejechały ostatnią przeszkodę bez problemu.
- Świetnie przejechane a na ostatnią linię załóżmy, że przymknę oko- powiedział Ian Millar.- Dziękuje za trening.
- Dziekujemy!- wykrzyknęliśmy wszyscy równocześnie. Poluźniliśmy popręgi i zaczęliśmy stępować na luźnej wodzy rozmawiając wszyscy razem, w sumie to o wszystkim i o niczym. Po 10 minutach udaliśmy się do stajni. Rozsiodłaliśmy konie, schłodziliśmy im nogi zimną wodą, wyczyściliśmy kopyta. To był świetny trening na rozpoczęcie dnia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz