Data treningu: 02.09.2013 r.
Koń: Capitol van't Vennehof, Lusse D'elle
Jeździec: Deidre, Yaqui,
Rodzaj treningu: skokowy
Czas treningu: 19.00
Dzisiaj pogoda zdecydowanie nas nie rozpieszczała. Tylko gdzieniegdzie docierały promienie słoneczne, niebo było zachmurzone, a do tego wszystkiego wiał silny wiatr. Ubrana w ciepłe bryczesy i grubą kamizelkę ruszyłam w stronę stajni. Po drodze wstąpiłam na halę gdzie właśnie trenował Jace z Mathiasem.
- Czeeść. Widzę, że nie będę musiała ustawiać przeszkód. To przykre. - powiedziałam sarkastycznie.
- Nie udawaj, że tak ci na tym zależało. - zaśmiał się Mat.
Wzruszyłam ramionami.
- Miłego treningu! - rzuciłam na pożegnanie.
- Który pięknie nam przerwałaś. Teraz już nie może być miło. - odpowiedział Jace.
Zaśmiałam się i wyszłam z hali. Ledwo przekroczyłam próg stajni, a już usłyszałam ciche rżenie Onka. Dałam jej smakołyka i udałam się do siodlarni. Wzięłam siodło Prestige Meredith, ogłowie, czaprak Eskadron Cotton Doublebinding Platinum Black oraz podkładkę Mattes. Udałam się pod boks Capitola i zamaszystymi ruchami zaczęłam go czyścić.
- Chwała ci koniu, że zawsze jesteś taki czysty. - powiedziałam.
Szybko się z tym wyrobiłam i już po chwili koń był w pełni gotowy do jazdy. Rewelacyjnie wyglądał w czapraku z najnowszej kolekcji! Wyprowadziłam go przed stajnię i tam na niego wsiadłam. Ruszyłam stępem w stronę hali. Stępowały tam trzy konie, z czego dwie klacze. Capitol na początku trochę za bardzo się ożywił, ale po chwili się przyzwyczaił do ich obecności. Na końcu hali zauważyłam Deidre i Lusse. Podjechałam do nich na bezpieczną odległość.
- Cześć! - krzyknęłam.
- Hej. Masz już plan na trening? - odpowiedziała.
- Uznałam, że nie ma sensu układać nowych przeszkód, więc skorzystam z kombinacji chłopaków.
- Taak, tak się tłumacz. Po prostu ci się nie chciało. - zaśmiała się dziewczyna.
Rozgrzanie koni zajęło nam 30 minut. W kłusie i galopie rozluźnione konie ochoczo szły do przodu. Na koniec wykonałyśmy jeszcze parę lotnych zmian nogi oraz przeskoczyłyśmy kilka razy przez krzyżaka.
- Oki to możemy zacząć coś poważniejszego! - krzyknęłam do Deidre.
- Dobra zaczynaj! - odkrzyknęła.
Przeszkody były ustawione na wysokość od 90-105 cm w taki sposób >
Zagalopowałam ze stępa i po kilku foulach galopu przeszłam do półsiadu. Szereg miałam po swojej lewej stronie. W połowie zakrętu do stacjonaty usiadłam w siodło i ogier z moją niewielką pomocą znalazł idealny punkt odskoku. Tempo było idealne zarówno do stacjonat jak i okserów, na dwóch pierwszych przeszkodach nie musiałam nic regulować czy zmienić. Jedynie pomiędzy okserem,a triplebare przyłożyłam trochę mocniejszą łydkę. W przypadku Capitola było to zbędne, ponieważ taka wysokość to dla niego pestka. Pokonaliśmy bezbłędnie ostatnią przeszkodę, lądując na prawą nogę.
- Super było, jedź jeszcze rów z wodą. - doradziła mi Deidre.
Pokiwałam głową i na środku hali zmieniłam nogę poprzez lotną zmianę. Ujeżdżalnia była tak duża, że bez problemu najechałam na stacjonatę z rowem bez gwałtownego wykręcania. Mocniej przyłożyłam łydki do boków konia w dojeździe, Hofciu od razu przyśpieszył. Dla ogiera taka przeszkoda nie była żadną nowością więc nawet się jej nie przyjrzał. Koń idealnie wymierzył i mocno wybił się na rów, dokrywając całą jego długość. Wylądował dobre pół metra za nim. Zadowolona z bezproblemowego przejazdu poklepałam Capitola po szyi i przeszłam do kłusa, a następnie do stępa.
- Oki teraz moja kolej. Jeszcze nie do końca wiem jak na niej jeździć, ale mam nadzieję, że nie będzie to wyglądać aż tak tragicznie.
- Spokojnie. Jak coś to pośmiejemy się obie. - zaśmiałam się.
W momencie wypowiadania tych słów na hale weszli Jace i Mat.
- O widzisz! Jak coś to pośmiejemy się wszyscy! - dodałam na pocieszenie.
- Dzięki za słowa otuchy! To bardzo miłe z twojej strony! - rzuciła sarkastycznie Deidre i ruszyła galopem.
Chłopcy bez słowa weszli na środek i dopiero tam zaczęli mnie męczyć.
- Szkoda, że nie mogę dłużej porozmawiać ale muszę stępować mojego dzielnego rumaka, a krzyczeć nie zamierzam. - wskazałam na Capitola. - A tym czasem patrzcie i podziwiajcie przejazd Deidre!
Dziewczyna była właśnie w zakręcie do pierwszego członu w szeregu. Widać było, że dziewczyna i klacz są jeszcze ze sobą niezgrane i wysyłane sygnały różnie zostają odbierane przez Lu. Chyba wszystkie osoby znajdujące się na tej hali zauważyły, że nie będzie pasowało. Lusse wybiła się z daleka, przez co amazonka straciła na chwilę równowagę. W dystansie Deidre powinna trochę skrócić galop, ale za późno się za to zabrała, co w rezultacie skutkowało skokiem prawie z miejsca.
- Łuhuhuh. Ciekawe czy najedzie na triplebare. - powiedział Mat do Jace-a.
- Wszystko się zaraz okaże, ale nie zapominajmy, że Deidre jest ambitna! - podsumował ze śmiechem Jace.
Do ostatniego członu szeregu były 4 foule. Dziewczyna szybko odzyskała równowagę, pewnie usiadła w siodło i popędziła trochę klacz. Tempo było odpowiednie, a Deidre pozostawiła klacz samej sobie, jedynie momentami lekko ją kontrolując. To w jej przypadku okazało się najlepszym rozwiązaniem i Lusse idealnie wymierzyła. Przeleciała nad niewysoką przeszkodą, poprawiając zadem.
Rozległy się brawa.
- Już dawno nie widziałem cię w takiej akcji! Przynajmniej nie jest nudno. -zaśmiał się Mat.
W odpowiedzi amazonka pokazała mu język. Następnie w podobny sposób zmieniła kierunek i najechała na rów z wodą. Para przeskoczyła go bezbłędnie. Widać 'dziewczyny' szybko odnalazły wspólny język.
Poleciłam naszym sługusom podwyższenie przeszkód, a ja sama zagalopowałam na kole. Chłopcy kończyli podnosić triplebare, więc uznałam, że mogę najeżdżać. Jechałam równym, energicznym tempem. Co pozwoliło mi na idealne wymierzenie do stacjonaty. Mówią, że jak dobrze wjedziesz w szereg to dobrze z niego wyjdziesz. Tak było i tym razem. Przeszkody 115-130 nie okazały się problemem dla Capitola.
- Ale krzywy ten 'tripel'! Widać kto układał. - krzyknęłam do Jace.
Odpuściłam sobie rów z wodą i ponownie najechałam na potrójny szereg. Teraz również bez punktów karnych.
- Podwyższcie mi! - rzuciłam i pozostałam w galopie na kole.
Drągi znajdowały się teraz na wysokości 130-150. Najechałam energicznym tempem i znowu wszystko dobrze pasowało. Zgrabnie pokonaliśmy pierwsze dwie przeszkody. Przed triplem 150 cm puknęłam Capitola bacikiem. Koń mocno i pewnie wybił się na trudną przeszkodę i pokonał ją bezbłędnie, na dodatek poprawiając zadem. Na koniec ruszyłam szybkim galopem w stronę rowu. Koń bardzo chętnie dodał w galopie, postawił uszy do przodu i przefrunął nad rowem. Poklepałam ogiera i wtuliłam się w jego szyję.
- Przyniosę ci dzisiaj 10 marchewek. Stanowczo na nie zasłużyłeś. - powiedziałam do konia, nie przestając go głaskać.
- Dobra dawaj Deidre! - powiedział Mat.
- Chyba ci się coś pomyliło, zniż to o 30 cm. - odpowiedziała.
Jace wraz z Mattem zajęli się przeszkodami, a Deidre zaczęła galopować na kole. Stępowałam w miejscu, w którym nikomu nie przeszkadzałam, oraz miałam dobrą widoczność na poczynanie pary.
- Gotowe! - krzyknął Jace.
Deidre wjechała na ścianę i skierowała klacz w stronę szeregu. Poprawnie wjechała w szereg, co umożliwiło jej równie dobre zakończenie. Powtórnie najechała na szereg, który dziwnym trafem podniósł się do wysokości 130-140. Klacz bez zawahania skoczyła przez wszystkie przeszkody, na ostatniej dobitnie poprawiając zadem. Deidre mocno poklepała klacz z dwóch stron szyi i przeszła do stępa.
- Nie prosiłam o ponowne podniesienie przeszkód. - odparła Deidre.
- 10 cm w tą czy w tamtą różnicy nie robi. - zaśmiał się Mat.
- Zależy dla kogo. - zakończyła blondynka.
Na stępa postanowiłam wyjechać na teren przed stajnią by uniknąć konfrontacji ogiera z Lusse. Po 15 minutach zsiadłam i zaprowadziłam Capitola na myjkę. Dokładnie schłodziłam mu nogi i odprowadziłam go do boksu. Mniej więcej w tym samym momencie co Deidre zakończyłam rozsiodływanie. Dlatego postanowiłyśmy się razem udać po marchewki dla koni.W drodze do domu rozmawiałyśmy głównie o tym jaka jest Lusse D'elle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz