Data treningu: 08.09.13r
Koń: Capitol van't Vennehof NH, Lusse D'elle NH, Roi D'or
Jeździec: Deidre Griffiths, Yaqui Kenvetch, Mathias Craffword
Rodzaj treningu: skokowy (potęga skoku)
Czas treningu: 11:00
Opis:
- Ale się najadłam- powiedziała Yaqui kończąc ostatni kawałek pizzy Vegetariany z podwójnym serem.
- Nie ogarniam jak można zjeść naraz 5 kawałków dużej pizzy - powiedziałam, osobiście miejąc dość po dwóch kawałkach.
- Najpierw tyle wpierniczasz a później narzekasz, że musisz schudnąć- dodał Mathias.
- Chyba z kości na ości- odrzekł Jace odstawiając swój pusty talerz.
- Oj już mi tak nie pochlebiajcie. Wiem, że trzeba być mistrzem, aby zjeść 5 kawałków dużej pizzy, jak nawet ty Mat wymiękasz po czterech.- Yaqui uśmiechnęła się triumfalnie.
- Dobra, dobra. Lepiej chodźmy ruszyć konie na trening- powiedział chłopak.
- Macie jakiś plan? Zwłaszcza, że dzisiaj mi przypada rola podnoszenia drągów- zapytał się Jace.
- Zróbmy potęgę skoku! - powiedziałam, nagle wpadając na genialny plan. - Ten kto przegra wieczorem będzie robił kolację, gdy reszta będzie się wylegiwać przed telewizorem.
- To nie fair! Zwłaszcza, że dzisiaj w rozkładzie mam kucyka a wy konie chodzące GP- odrzekł Mathias.
- Bywa Mat. Takie życie- Yaqui udała, że robi współczującą minę. Zaśmialiśmy się i udaliśmy się na parkur w celu zbudowania muru. Trochę nam to zajęło, ponieważ mur był ustawiony w kącie za stertą drągów i stojaków.
- To co na początek 160?- zaśmiałam się.
- To ja na Roim chyba będę przejeżdżał pod- odparł Mat. Oprócz muru ustawiliśmy stacjonatę na rozgrzewkę a następnie poszliśmy do stajni. Szybko wyczyściliśmy konie i udaliśmy się do siodlarni. Na naszej półce leżały czapraki równo ułożone. Jace na Roiego wybrał Euro stara Stripe in peacock navy. Ja wzięła polo pad carbon-white, natomiast Yaqui na Lusse wybrała euro star Excellent Cherry Red. Do tego wzięliśmy mattesowe podkładki, siodła skokowe, ochraniacze, kalosze, ogłowia i udaliśmy sie osiodłać konie.
Podciągnęliśmy popręgi i wsiedliśmy na konie. Ruszyliśmy stępem dookoła parkuru.
- Czuję się taki mały- zaśmiał się Mat. Po chwili zaczeliśmy robić wolty, serpentyny, zatrzymania, ósemki i zmiany kierunku. Gdy uznaliśmy, że konie są dobrze rozgrzane ruszyliśmy kłusem. Na parkur wszedł Jace.
- Nie wiem, czy widzieliście, ale jak was nie było to ustawiłem wam parkur z drążków na kłus na rozgrzewkę- chłopak wskazał palcem przeciwległy koniec parkuru.
- O faktycznie jakoś wcześniej nie zwróciliśmy uwagi- powiedziałam przekornie. Po zrobieniu kilku okrążeń w kłusie zaczęsliśmy robić dużo wolt, serpentyn, ósemek, zmian kierunku, przejść zatrzymań i dodań. Gdy konie już były rozluźnione, powyginane i rozgrzane postanowiliśmy zacząć jeździć ćwiczenie Jace'a, które wyglądało tak: >
- Wie ktoś, jak to wogóle jechać- zapytałam.
- Ja wiem!- o dziwo zgłosiła się Yaqui i naprowadziła Lusse na pierwszy, granatowy drąg położony koło ściany. Klacz płynnie go przeszła, następnie najechała na kolejny leżący w lini prostej. Później przejechała kombinacje ze wszystkich czterech granatowych drągów, po czym pod ukosem najechała na niebieski. Następnie doszły trzy drągi zaraz po sobie na kłus i lekko po ukosie, trzy czerwone drągi. Na koniec był jeden drąg do przejechania na lini prostej. Dziewczyna poklepała klacz.
- Wiecie już jak to jechać?- zapytała a my popatrzyliśmy na nią z Jacem zdezorientowani. Jednak metodą prób i błędów każdy z nas przejechał ćwiczenie po 3 razy. Następnie daliśmy koniom chwilę postępować i zaczęliśmy pracę w galopie. Począwszy od zagalopowań na kole, po galop swobodny po całej hali, dodania, skrócenia, wolty, lotne zmiany nogi, serpentyny i ósemki. Wszystkie konie były grzeczne i skupione na poleceniach, więc postanowiliśmy zacząc skakać przez pojedynczą stacjonatę ze wskazówką z galopu, która miała wysokość ok. 70 cm. Najechaliśmy po pare razy z różnych stron, pilnując, aby lądowanie wypadło na dobrą nogę. Po chwili Jace podniósł stacjonatę do metra, a następnie do 110 cm. Gdy skończyliśmy skakać, daliśmy koniom chwilę luzu.
- To zaraz zaczynamy potęgę- powiedziała wesoło Yaqui.
- Mat, wymyśliłeś już co nam zrobisz na kolacje?- zapytałam chłopaka.
- Haha... zabawne. Nie lekceważcie kucyka, jeszcze was wszystkich wykiwa- uśmiechnął się Mathias.
Gdy konie już odpoczęły każdy z nas najechał na mur, który na początek miał wysokość 120 cm. Wszyscy skoczyliśmy go bez problemu, więc Jace podwyższył o 10 cm. Lusse i Capitol oczywiście poradzili sobie z tą wysokością, jednak Roi przyjrzał się podejrzanie przeszkodzie. Mathias mocno mu przyłożył łydkę i ogier skoczył przeszkodę poprawiając zadem. Po chwili mur miał wysokość 140 cm. Pierwsza najechała Yaqui, prowadziła Lusse płynnym tempem i przed przeszkodą lekko jej przyłożyła łydkę. Klacz wybiła się w dobrym miejscu i przefrunęła nad przeszkodą. Captiol również skoczył mur, nawet z dużym zapasem.
- No Roi pokaż im!- powiedział Mathias i zagalopował na kucyku.
- Jeżeli to skoczysz to będzie rekord Roiego pod jeźdzcem- powiedziałam. Kucyk galopował równym tempem i kilka kroków przed przeszkodą Mat nakazał Roiemu delikatnie dodać. Ogier wyciągnął galop, lecz przed murem zamiast wybić się w dobrym miejscu, to zrobił przytup. Już myślałam, że kuc odmówi skoku, jednak ogier wybił się nad mur. W tym momencie można było powiedzieć, że kuc przyjął idealną technikę skoku, złożył się i na dodatek poprawił zadem nawet nie dotykając muru. Mathias z uśmiechem na twarzy poklepał ogiera.
- O proszę, mały konik o wielkim serduszku- powiedziała Yaqui. Jace podniósł mur i teraz miał wysokość 150 cm. Lusse i Capitol ponownie pokonali przeszkodę bez komplikacji.
- No tu już mogą być problemy z Roiem- powiedział Jace z niepewną miną.
- Nie niedoceniaj nas Jace.- odparł Mathias i zagalopował na kucu. Przeszkoda znacznie przewyższała kucyka i już kilka fouli przed murem było widać, że kucyk zatrzyma się przed nią. Jednak Jace pogłaskał spokojnie ogiera i dał mu się przyjrzeć przeszkodzie. Najechał ponownie i delikatnei klepnął ogiera palcatem w łopatkę, aby dodać mu motywacji. Roi tym razem wybił się w dobrym miejscu i przednimi nogami zawadził o mur, jednak nakładki nie spadły. Mathias wyciągnął z kieszeni smakołyka i wręczył go Roiowi.
- Coraz bardziej mnie zaskakuje ten koń- powiedział z czułością gładząc ogiera po szyi.
- I tak nam robisz kolacje!- zaśmiała się Yaqui.
- Niestety to było do przewidzenia- uśmiechnąl się chłopak- teraz wy walczycie o wygraną a ja potęgę pooglądam sobie już stępując.
Jace poszedł podnieść mur, który teraz miał wysokość 170 cm.
- No,no robi się ambitnie- powiedziałam, lecz Yaqui już najeżdżała na przeszkodę. Klacz nawet się nie zawachała i przefrunęła nad przeszkodą.
- I co ty na to Deidre?- zapytała dziewczyna z typowaym dla niej bananowym uśmiechem na twarzy. Zagalopowałam na Capitolu. Gdy nakierowałam ogiera na mur postawił uszy do przodu i lekko przyśpieszył, jednak nie pozwoliłam mu pędzić. Skoczyliśmy mur równie dobrze, co nasi przeciwnicy.
- I co ty na to Yaqui?- zaśmiałam się. Mur o wysokości 180 i 190 cm również udało nam się skoczyć bezbłędnie. Po chwili stało już 2 metry.
- Nie nie powiem, że się trochę boję- odparła Yaqui. Jechała na Lusse optymalnym tempem, lecz klacz, która była mocno idąca do przodu wyrwała ostro do przeszkody. Yaqui próbując ją skrócić wyprowadziła Lusse z tempa. Trzy kroki przed przeszkodą dziewczyna uzała, że nie ma sensu już nic regulować i puściła klacz, aby ona wybrała miejsce odskoku. Lusse zrobiła trzy duże foule i wybiła się nad mur. Mimo wcześniejszych komplikacji nie strąciły nakładek.
- Dobra dziewczynka- powiedział Banan.
- Dalej Captiol- powiedziałam do ogierka i zagalopowałam na kole, gdy koń miał już dobre tempo naprowadziłam go na mur. Nakazałam mu lekko dodać i przypilnowałam, aby odskok wypadł w dobrym miejscu. Oczywiście udało nam się skoczyć przeszkodę bez problemu. Poklepałam konia.
- No no, to co powiecie na 210 cm?- zapytał Jace podnosząc mur. Yaqui najeżdżała pierwsza, tym razem pilnowała, aby klacz nie wyrywała do przeszkody. Odskok wypadł w dobrym miejscu a klacz wybiła się niesamowicie wysoko. Idealnie się złożyła i przefrunęła nad przeszkodą bez muśnięcia nakładek.
- Jeeej, robi wrażenie- odparłam.
- No to wiadomo, marnie widzę, że nas pobijecie- zaśmiała się dziewczyna, natomiast ja przyjęłam zaciętą minę i naprowadziłam Capitola na mur. Widziałam, że przygląda się przeszkodzie i idzie niepewnie. Puknęłam ogiera w łopatkę i mocno siadłam w siodło. Ogier trochę przyśpieszył i wybił się nad mur. Tylnią nogą delikatnie zachaczył o nakładki, jednak nawet się nie poruszyły.
- Idziecie łeb w łeb!- powiedział Jace.- Uwaga,uwaga teraz jest 215 cm! - zanim najechałyśmy na tą wysokość dałyśmy koniom chwile przerwy. Gdy konie i my już złapałyśmy oddech Yaqui nakierowała Lusse na mur. Wysokość robiła wrażenie, niestety klacz przodem strąciła jedną z nakładek.
- Kurdee- Yaqui pokręciła głową z niezadowolenia.
- No Deidre, masz szanse przebić Yaqui! - powiedział Jace. Zagalopowaliśmy z Capitolem i płynnym, energicznym tempem najechaliśmy na mur. Ogier postawił uszy do przodu i czułam jak jego kroki stają się coraz pewniejsze. Odskok wypadł w idealnym punkcie i pokonaliśmy mur bez zrzutki. Przytuliłam się do szyi Capitola.
- Wygrałam ! - powiedziałam wesoło. Yaqui postanowiła powtórzyć skok. Podczas najazdu widać było zacięcie na jej twarzy. Przed murem mocniej przyłożyła łydkę i klacz delikatnie dodała. Tym razem skoczyły bez zrzutki. Banan poklepał klacz z zadowoleniem.
- No na dzisiaj wystarczy- powiedziałam i wraz z Yaqui przekłusowałyśmy konie. Później poluźniłyśmy popręgi i stępowałyśmy. Gdy konie wyschły udałyśmy się z nimi do stajni. Długo chłodziłyśmy im nogi zimną wodą. Na koniec dobrze wymyłyśmy kopyta i wyczyściłyśmy pod siodłem, aby z potu się nie zrobiły zaklejki.Nasze konie wraz z Roim dostały zasłużone smakołyki a na koniec zaprowadziliśmy je na pastwisko. Nam samym zaś przypadł obowiązek zrobienia porządku na parkurze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz