poniedziałek, 11 listopada 2013

Data treningu: 03.11.13 r.
Koń: Roi D'or, My Mosquito NH
Jeździec: Mathias Craffword, Deidre Griffiths
Rodzaj treningu: lonżowanie
Czas:  12:30

Opis:
Zostały mi na dzisiaj tylko dwa konie do wylonżowania. Yaqui wraz z Mią pojechały do miasta, ponieważ miały jakieś sprawy do załatwienia. Jace ku mojemu zdziwieniu zgłosił się na ochotnika do sprzątania przyczepy, więc został mi tylko Mathias. Znalazłam go w siodlarni.
- Nie chciałoby ci się polonżować konia? Został tylko  Roi i Komar i by mi dużo szybciej zeszło gdybyś mi pomógł. - zapytałam się go z nadzieją w głosie.
- Nie ma problemu, mogę wziąć Roiego.- chłopak sie uśmiechnął.
- Coś ty dzisiaj taki miły?- zaśmiałam się, po czym udaliśmy się wyczyścić kuce. Były w miarę czyste, więc nie zajęło nam to dużo czasu. Założyliśmy im ogłowia, czapraki, pasy do lonżowania i ochraniacze na przednie nogi. Na początku nie przypinaliśmy pasów. Wyprowadziliśmy kuce na hale.

Mathias poszedł z Roim na jeden koniec hali a ja na drugi. Na początek pozwoliliśmy kucom swobodnie postępować na kole po 3 minuty w każdą stronę. Następnie zapieliśmy pasy od systemu pessoa do wędzidła. Często lonżowaliśmy konie, używając tego systemu, który miał na celu wyrobić muskulaturę grzbietu, rozwijać mięśnie oraz poprzez działanie na zadnie nogi zachęcać do zbierania oraz angażowania zadu. Roi z Komarem na początku szli trochę sztywno, jednak po chwili zaczęli się rozluźniać i pomału zaczynać przeżuwać wędzidło. Nakazaliśmy im stępować po 5 minut w każdą stronę, pilnując, aby szli równym, płynnym tempem. Następnie pogoniliśmy kuce do kłusa. Pilnowaliśmy rytmu oraz dążenia do ruchu naprzód. Komar po paru minutach zaczął schodzić z głową i coraz bardziej przeżuwać wędzidło.
- Dobry koń- pochwaliłam go i spojrzałam na Roiego. Podobnie jak jeggo kolega szedł rozluźniony wyciągając szyję w dół. Po 5 minutach zmieniliśmy im kierunek i nakazaliśmy kłusować w drugą stronę. Kucom trochę się nie chciało i zaczęli się ociągać. Wraz z Mathiasem musieliśmy lekko zapulsować lonżą, żeby utrzymywały równe, płynne tempo. Pod koniec kuce szły idealnie ustawione, ciągle żując wędzidło w spienionych pyskach.  Gdy dziesiąta minuta kłusowania minęła pozwoliliśmy im postępować parę minut. Następnie przyszedł czas na galop. Komar i Roi mieli za zadanie galopować po 3 minuty w każdą stronę. Roi próbował na początku trochę pobrykać, jednak szybko minęła mu na to ochota. Po upływie wyznaczonego czasu przekłusowaliśmy kuce z każdej ręki po parę okrążeń i pozwoliliśmy im przejść do stępa. Po chwili stępowania ściągnęliśmy z nich cały system i pozwoliliśmy chwilę pochodzić luzem. Kuce ciekawsko zwiedziły halę z każdej strony i się wytarzały. Po chwili wraz z Mathiasem wpadliśmy na genialny pomysł postępować na oklep. Tak też uczyniliśmy. Ja wsiadłam na Mosquita, natomiast Mat na Roiego. Obydwa kuce były spokojne i bardzo grzeczne. Postępowaliśmy kilka minut wesoło gadając i się śmiejąc. Na koniec wzięliśmy cały system do siodlarni i odprowadziliśmy obydwa ogiery do boksów. Tam wyczyściliśmy im kopyta  i lekko przeczyściliśmy na szyi i pod brzuchem.
- Jace z Yaqui się wywineli od popołudniowego karmienia- stwierdził Mat.
- Też ich kiedyś wykiwamy- powiedziałam wesoło i wraz z chłopakiem sprawnie nakarmiliśmy wszystkie konie. Słońce znowu wyszło i pogoda rozpogodziła się, więc po karmieniu zaprowadziliśmy wszystkie konie na pastwiska, aby mogły spędzić kilka godzin na świerzym powietrzu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz