piątek, 16 sierpnia 2013

Data treningu: 16.08.13 r.
Koń: Roi D'or
Jeździec: Deidre
Rodzaj treningu: skokowy
Czas treningu: 10:00

- Roi nie wierć się tak- powiedziałam do ogiera, który kręcił się nerwowo podczas czyszczenia. Gdy wreszcie uporałam sie z jego sierścią i ogonem ruszyłam do siodlarni po sprzęt. Wzięłam ochraniacze, siodło skokowe, mattesową podkładkę, ogłowie, napierśnik i czaprak eskadron cotton yellow. Osiodłałam sprawnie Roiego i wyprowadziłam na parkur.

Wsiadłam na ogiera i ruszyliśmy stępem dookoła parkuru na luźnej wodzy. Po 5 minutach zmieniliśmy kierunek i w drugą stronę pomału zaczęłam zbierać wodze. Zrobiliśmy kilka wolt, ósemek i serpentyn. Gdy stwierdziłam, że Roi jest odpowiednio rozgrzany nakazałam mu ruszyć kłusem.  Zaczęłam delikatnie się bawić wodzą a ogier chętnie zaczął przeżuwać wędzidło. Po paru okrążeniach zmieniliśmy kierunek przez półwoltę i w drugą stronę zaczęliśmy robić przejścia stęp-kłus i kłus-stój. Roi szedł bardzo energicznie do przodu. Jak to on, jeszcze na dodatek wczoraj miał tylko lonżę. Po przejściach zrobiliśmy dużo figur na wyginanie w obie strony. Po kilku minutach Roi się rozluźnił i szedł płynniej. Najechaliśmy parę razy na drągi z kłusa, które nie stanowiły dla ogiera żadnego problemu. Pochwaliłam go i przeszliśmy do stępa. Po paru okrążeniach zaczęliśmy od zagalopowań tradycyjnie na kole. Najpierw kłusa potem ze stępa. Roi na początku z nadmiaru energi wierzgnął parę razy, ale później starannie wykonywał zagalopowywania. Poklepałam go i wjechaliśmy spokojnym galopem na całość. Po chwili zrobiliśmy parę wolt i zmieniliśmy kierunek przez lotną zmianę nogi. W drugą stronę zrobiliśmy parę dodań i skróceń w galopie. Roi bardzo łądnie wykonywał dodania, gorzej ze skróceniami. Wjechałam na woltę, aby go trochę uspokoić i po chwili powtórzyłam ćwiczenie. Tym razem było dużo lepiej. Ponownie zmieniliśmy kierunek przez lotną zmianę nogi i najechaliśmy 3 razy na drągi z galopu, przez które ogier ochoczo przeszedł. Przeszliśmy do niższego chodu i chwilę stępowaliśmy, aby ochłonąć.Po 5 minutach zatrzymałam ogierka i nakazałam zagalopować ze stój. Gdy ładnie wykonał polecenie, naprowadziłam go na koło, na którym stały dwie cavaletki. Kucyk mimo niskiego wzrostu raczej je przechodził niż skakał. Po chwili powtórzyliśmy ćwiczenie tylko w drugą stronę.
- Dobry kooń, widzę, że ci to nie sprawia problemu- poklepałam ogierka i postanowiłam zacząć skoki.
Na dzisiaj zaplanowałam potrójny szereg, który wyglądał tak: >
Rzadko kiedy układałyśmy trippel-barre na treningach, więc byłam ciekawa, jak Roi sobie z tym poradzi. Na początek szereg był ustawiony na wysokość ok. 90 cm. Wyjechałam dokładnie zakręt i naprowadziłam kucyka na środek pierwszej przeszkody. Roi postawił uszy do przodu i bez problemu skoczył pierwszą stacjonatę. Potem jedna foula do oxera. Siadłam mocniej w siodło przed trippel-barrem, lecz Roi nawet nie zwrócił uwagi na szerszą przeszkodę i skoczył ją z dużym zapasem.
- Brawo,brawo!- uszyszałam znajomy mi głos. Odwróciłam sie i zobaczyłam pod bramką Yaqui, która obserwowała nasz trening.
-  O skoro już tu jesteś, to chodź będziesz nam  podnosić drągi- powiedziałam do dziewczyny, po czym najechałam na szereg jeszcze raz. Również, bez zrzutek. Poklepałam ogierka. Yaqui podniosła przeszkody do metra. Zagalopowaliśmy i najechaliśmy na szereg. Od ściany mieliśmy równe trzy foule do szeregu. Dokładnie wymierzyliśmy i nawet bez puknięcia kucyk przefrunął przez szereg.
- On to skacze jakby miało z 50 cm wysokości- powiedziała Yaqui uśmiechając się szeroko, po czym podniosła o kolejne 10 cm przeszkody.  Zaczęłam galopować w stronę szeregu, jednak za wcześnie skręciłam i do szeregu było między dwoma a trzema foulami. Mocno przyłożyłam łydkę a Roi wyciągnął krok, później drugi i wybił sie nad stacjonatę. Po wylądowaniu już myślałam,że albo odmówi przed oxerem albo rozbudujemy całą przeszkodę. Jednak Roi zrobił jeden krok i wysadził wysoko nad przeszkodą, chociaż odskok wypadł za daleko. Tylnią nogą zachaczył o poprzeczkę, która zakołysała sie ale nie spadła. Do trippel-barra nie było sensu nawet jechać, więc zrobiłam woltę przed ta przeszkodą i najechałam ze spokojniejszego tempa. Roi skoczył ją bez problemu. Poklepałam go w nagrodę.
- Najedź jeszcze raz- powiedziała do mnie Yaqui. Pokiwałam głową i tym razem wyjechaliśmy już dobrze zakręt i w szeregu wszystko idealnie pasowało. Współlokatorka podniosła drągi do wysokości 115 cm, co jednak nie okazało się problemem dla kuca. Dałam mu postępować.
- To co dobijamy do 120, co? - Yaqui wyszczerzyła zęby w uśmiechu.
- No w sumie on już zaczyna skakać N-ki, więc myślę, że można ustawić.- powiedziałam a dziewczyna wzięła się do podwyższania drągów. Nabrałam wodze i nakazałam  Roiwi zagalopować. Wjechałam na woltę i dopiero wtedy, jak jego galop był płynny to naprowadziłam ogiera na szereg. Perfekcyjnie wybił się nad stacjonatę, później oxer skoczył poprawiając zadem. Przed trippel barrem delikatnie przyłożyłam mu łydkę a ogier skoczył przeszkodę z zapasem.
- Doby koń- poklepałam go i już miałam przejść do kłusa, kiedy usłyszałam donośny głos Yaqui.
- Jedź jeszcze raz!- miałam coś powiedzieć, ale stwierdziłam, że jeszcze raz treningowo można przejechać szereg. Więc przybraliśmy z Roim optymalne tempo i najechaliśmy na szereg. W zakręcie zauważyłam,że Yaqui kończy majstrować coś przy trippe-barze i odsuwa się na bok. Ale teraz już nie było czasu, żeby zawrócić. Mocno siadłam w siodło i stacjonate z oxerem skoczyliśmy bez problemu. Lecz przy triplu zauważyłam, że ostatnia poprzeczka wisi dużo wyżej niż wcześniej. Roi chyba wyczuł moją niepewność i zawachał sie przed przeszkodą.
- Dalej!- siadłam mocniej w siodło i przyłożyłam mu łydkę. Roi wykonał dynamiczny sus przed przeszkodą i wybił się nad trippel tak wysoko, że prawie aż straciłam równowagę.
- Ale wysadził !- krzyknęła Yaqui zdumiona. Wyklepałam kucyka po szyji.
- Ile tu stało?- zapytałam.
- 130- Yaqui zaśmiała się.
- Ty chciałaś nas zabić?!- zdziwiłam się,  nie dowierzając w możliwości kucyka. Jeszcze raz go poklepałam i pokłusowaliśmy na luźnej wodzy chwilę. Następnie przeszłam do stępa, poluźniłam mu popręg i stępowaliśmy na luźnej wodzy 10 minut.

Po treningu rozsiodłałam Roiego, wyczyściłam mu kopyta i zrobiłam chłodny prysznic. No i oczywiście nie obeszło się bez sporej ilości smakołyków. Dzisiaj nasz kuc pozytywnie mnie zaskoczył.

1 komentarz:

  1. Hej, oczywiście możecie się jeszcze załapać w teren o ile do niedzieli dacie znać na jakich koniach jedziecie. :)

    OdpowiedzUsuń