środa, 14 sierpnia 2013

Data treningu: 14.08.13 r
Koń: Hypnotize
Jeździec: Deidre
Rodzaj treningu: ujeżdżeniowy
Czas treningu: 11:00

Opis:
Właśnie kończyłam zamiatać stajnię, była piękna pogoda, więc chciałam jak najszybciej zabrać konia na trening. Gdy zakończyłam swój poranny obowiązek, szybko odłożyłam miotłę na miejsce i poszłam zobaczyć listę koni do jazdy na dziś. Uśmiechnęłam się,gdy zobaczyłam, że dzisiaj w planie mam swoją ulubienicę- Hypnotize. Zabrałam z siodlarni siodło ujeżdżeniowe,  podkładkę pod siodło, ogłowie oraz czaprak Eskadron nici violet z owijkami pod kolor i ruszyłam pod boks klaczy. Przywitałam się z nią i szybko ja wyczyściłam. Następnie ją osiodłałam, spiskałam sprayem na owady i wyprowadziłam na czworobok.

Zanim wsiadłam na klacz, postanowiłam puścić muzykę, aby lepiej mi się jeździło. Nie zdziwiłam się, kiedy od razu po włączeniu, zaczęło lecieć The Gazette. Przełączyłam na piosenki Soadu i wybrałam ,,BYOB'' na początek. Hypnotize zaciekawiona zaczęła obwąchiwać głośnik. Zaśmiałam sie i wsiadłam na klacz. Trening zaczęłam od  ruszenia żywym stępem dookoła czworoboku. Klacz szła ochoczo do przodu. Po 5 minutach zmieniłam kierunek i zrobiłam parę wolt. Po chwili stwierdziłam, że mogę już ruszać kłusem. Po kilku okrążeniach swobodnego kłusa zaczęłam się delikatnie bawić wodzą. Klacz niemal od razu zeszła lekko z głową przeżuwając wędzidło. Zaczęłyśmy robić wolty, serpentyny, ósemki i zmiany kierunku,a by klacz dobrze się powyginała. Następnie zrobiłyśmy parę wydłużeń w kłusie. Siedziało mi się na niej jak w fotelu, uwielbiałam jej miękkie chody.  Po paru wydłużeniach zrobiłyśmy łopatkę do wewnątrz. Klacz wykonała ćwiczenie bez problemu. Zatrzymałam ja w punkcie F. Hypnotize stanęła nierówno, więc ruszyłam kłusem i zatrzymałam ja ponownie, tym razem w punkcie E. Poklepałam ją gdy stanęła wręcz idealnie. Nakazałam jej cofnąć parę kroków a następnie zmieniłyśmy kierunek poprzez zwrot na zadzie. Następnie na długiej ścianie zrobiłyśmy ustępowanie. Poklepałam Hypnotize i ponownie ruszyłam kłusem. Na kole zrobiłyśmy żucie z ręki.  Po tym ćwiczeniu postanowiłam najechać na podwyższone drążki z kłusa. Hypnotize od razu postawiła uszy do przodu widząc drążki przed sobą. Przeszła przez nie wysoko podnosząc nogi. Pochwaliłam ją i najechałam jeszcze kilka razy z dwóch stron. Po chwili poćwiczyłyśmy na drążkach z kłusa po kole. Pochwaliłam klacz, widząc jak bardzo się stara i w nagrodę pozwoliłam jej chwilę postępować. Po paru minutach zrobiłyśmy kilka zagalopować na kole. Później wyjechałyśmy na całość i wykonałyśmy parę dodań. Zmieniłyśmy kierunek  i w drugiej stronie zrobiłyśmy serpentyny przez cały czworobok.  Później w różnych punktach robiłyśmy koła i wolty. Hypnotize była całkowicie skupiona na mnie i chętnie robiła wszystkie ćwiczenia. Byłam z niej bardzo zadowolona, ponieważ wiem jak wredna potrafi być czasami na treningach. Zmieniłyśmy kierunek tym razem przez lotną zmianę nogi w środkowym punkcie czworoboku. Chwilę poćwiczyłyśmy kontrgalopy- to czego Hypnotize zdecydowanie nie lubi. Momentami szła sztywna, lecz na koniec wykonywała ćwiczenie bardzo dobrze. W punkcie C nakazałam jej przejść do kłusa, wjechałyśmy na linię środkową i zrobiłyśmy ciąg w kłusie. Klacz za mało ''prowadziła'' głową, więc musiałysmy powtórzyć ćwiczenie. Tym razem wyszło idealne. Poklepałam ją i poluźniłam wodzę, zrobiłyśmy parę okrążeń w kłusie a następnie przeszłyśmy do stępa. Wpadłam na pomysł, żeby na stępa wyjechać na łąkę. Wyjechałyśmy z czworoboku i ruszyłyśmy ścieżką koło padoków. Komar właśnie pasł się w swoim ulubionym miejscu, widząc, że obok przechodzi klacz zarżał przeciągle i podbiegł do ogrodzenia. Hypnotize nawet nie zwróciła na niego uwagi. Wyjechałyśmy na łąkę. Wyjęłam nogi ze strzemion i poluźniłam klaczy wodze, co w końcowym efekcie okazało się złym pomysłem. Z traw nagle wyfrunął ptak a klacz, która nie należała do najodważniejszych koni uskoczyła w bok a następnie ruszyła galopem do stajni. Próbowałam zebrać wodzę i ją zatrzymać, lecz w odpowiedzi na to Hypnotize jeszcze wierzgnęła.
- Prrr... spokojnie- próbowałam ją uspokoić, lecz na próżno. Gdy dotarłyśmy do pastwisk Komar zaciekawiony podniósł pysk, pełny trawy i patrzył zdziwiony co się dzieje. W innych okolicznościach mogłoby to wyglądać zabawnie, lecz mi nie było do śmiechu. Zauważyłam, że przed nami idzie Yaqui, która prowadziła Roiego na padok. Widząc galopującą wprost na nich Hypnotize, zagrodziła nam przejście, a klacz była zmuszona sie zatrzymać.
- Deidre.. hahahah... co ty.... ahahhaha... roo...ahahhaha- współlokatorka zaczęła zanosić sie ze śmiechu.
- Hahaha ale zabawne. Stępowanie na niej na łące samotnie po prostu nie było dobrym pomysłem.- powiedziałam, lecz Yaqui jeszcze bardziej zaczęła się śmiać. Wystawiłam jej język i nakazałam Hypnotize udać się na łąkę. Na początku zaczęła sie cofać, lecz po mocnej łydkce ruszyła niepewnie do przodu. Gdy dotarłyśmy na łąkę stępowała już grzecznie, jakby jej było głupio za to co zrobiła. Po 10 minutach wróciłyśmy do stajni.

Rozsiodłałam klacz i dałam jej dwa jabłka. Wyczyściłam jej kopyta i schłodziłam nogi zimną wodą, na koniec odstawiłam do boksu a sama poszłam wyczyścić jej sprzęt. Gdy skończyłam to robić zaprowadziłam ją wraz z Onkiem na pastwisko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz