Data treningu: 4.09.13r
Koń: Cookie Monster, Orgasm Girl, Captiol van't Vennehof NH, Lusse D'elle NH
Jeździec: Mathias Craffword, Yaqui Kenvetch, Deidre Griffiths, Jace Nilsson
Rodzaj treningu: teren
Godzina: 17:00
Opis:
Dzisiejszego dnia pogoda wreszcie nam dopisała. Słońce wyszło i było ciepło. Yaqui od rana męczyła nas o wyjazd w teren, więc postanowiliśmy skorzystać z tej ładnej pogody.
- No wreszcie skończyłem- powiedział Jace patrząc z dumą na idealnie rozczesany ogon Lusse. Poszliśmy po sprzęt. Jak zawsze wybraliśmy stare, stare ochraniacze i czapraki. W 5 minut osiodłaliśmy konie i w składzie: ja i Captiol, Jace i Lusse, Yaqui i Onek oraz Mathias i Cookie wyruszyliśmy w teren.
Teraz zawsze rozpoczynał się od przejechania przez łąkę. Lusse z Cookim szły energicznie, miejąc ochotę się ścigać na samym początku terenu. Capitol z zainteresowanie rozglądał sie po pobliskich trawach a Onek spokojnie człapała na końcu. Rozmawialiśmy do chwili, aż dojechaliśmy do lasu.
- Może zamiast jeździć ciągle tymi samymi ścieżkami, to odkryjemy jakieś nowe jeszcze niezdobyte tereny?- zapytałam.
- Ja tam wolę się nie zdawać na twoją orientacje terenową.- powiedział Jace, lecz Yaqui z Mathiasem poparli mój plan. Przegłosowany Jace nie miał nic do gadania. Zjechaliśmy ze ścieżki i wjechaliśmy między drzewa. Liście szeleściły pod kopytami koni.
- Dopóki nie dojedziemy do jakiejś ścieżki nie ma mowy o szybszym tempie- zaśmiał się Mat wymijając dwa drzewa rosnące ciasno koło siebie. Po paru minutach dojechaliśmy do zarośniętej ,,drogi''. Ruszyliśmy kłusem. Lusse od razu popędziła na przód a Cookie ruszył z nadzieją, że prześcignie swoją koleżankę. Po jakimś czasie owa ścieżka zaprowadziła nas pod stromy pagórek, musieliśmy przejść do stępa i na niego wjechać. Przy zjeździe na dół wszystkie wierzchowce zagalopowały, lecz na dole musieliśmy przejść do stępa, bo droga była zbyt zakorzeniona by po niej kłusować lub galopować. Po chwili wyjechaliśmy na wielką, daleko rozciągającą się polanę.
- Patrzcie jaką genialną łąkę znalazłam wam do galopowania- powiedziałam do reszty towarzystwa.
- To co powiecie na mały wyścig?- zapytała Yaqui.
- Na Onku to ty się nie pościgasz- odparł Jace.
- Nie lekceważ jej- odpowiedziała dziewczyna z zaciętym wyrazem twarzy. Ustawiliśmy sie wszyscy w równej linii i na komendę ,,start'' ruszyliśmy galopem przed siebie. Przez chwilę jechaliśmy równo,lecz na prowadzenie szybko wyszedł Cookie i ja z Capitolem. Onek zgodnie z przypuszczeniami Jace'a została z tyłu. Lusse po chwili się z nami zrównała i jechaliśmy łeb w łeb. Captiol bryknął radośnie i wystrzelił jeszcze szybciej, jednak jego prowadzenie szybko się skończyło. Lusse nas wyprzedziła a my z Mathiasem znaleźliśmy się z tyłu. Ku zaskoczeniu wszystkich Yaqui z Onkiem zrównała się z nami.
- Patrzcie frajerzy jak was wykiwam! Do zobaczenia na mecie!- krzyknęła dziewczyna i po chwili widzieliśmy siwą klacz przed sobą. Yaqui sprawnie wyminęła Lusse i znalazła się na przodzie.
- Dalej Captiol!- przyłożyłam mocno łydkę ogierowi, który wyciągnął galop i zaczął wyprzedzać Cookiego. Udało nam się dogonić Lusse a następnie wyjść na drugą pozycję, jednak Onek była za daleko, by móc ją dogonić. Musieliśmy się zadowolić miejscem drugim. Cookie wraz z Lusse równo dotarli na metę jako ostatni.
- I co Jace, nadal uważasz, że na Onku się nie pościgam?- zapytała przekornie Yaqui klepiąc klacz po szyi.
- Nie no Jace, patrz jak nas dziewczyny pokonały. Wstyd po prostu- zaśmiał się Mathias.
- Były w zmowie i obrały sprytną taktykę- odparł Jace.- Następnym razem trzeba będzie ustalić plan.
- Tak, tak się tłumacz. Trzeba umieć przegrywać- zaśmiałyśmy się i przybiłyśmy żółwika z Yaqui.
- Dobra,dobra lepiej powiedz gdzie teraz mamy jechać?- zapytał się Mat. Postanowiliśmy wjechać w las. Chwilę postępowaliśmy a gdy droga się zwęziła zaczęliśmy kłusować w zastępie. Lusse przypadło jechać jako ostatnia. Klacz sę wkurzyła i galopem wyprzedziła wszystkich, prowokując Cookiego i Capitola do ruszenia galopem.
- No cóż w takim wypadku to ja przejmuje ster i będę czołowym- powiedział chłopak. Po jakimś czasie wyjechaliśmy na skrzyżowanie.
- Prawo czy lewo?
- Prawo!- powiedziałyśmy równocześnie z Yaqui, tak więc skierowaliśmy się w boczną trasę. Przeszliśmy do stępa i próbowaliśmy ogarnąć, gdzie właściwie się znajdujemy.
- Chyba tak jakby się zgubiliśmy- odrzekł Mathias. Nagle w krzakach coś zaszeleściło i wyleciał ptak. Capitol gwałtownie uskoczył w bok a następnie ruszył przed siebie szybkim galopem. Po chwili do przerażonego ogiera dołączyła reszta koni.
- Prrr- próbowałam zatrzymać Captiola, gdy skręcił w bok i pogalopował między drzewami. Lusse zatrzęła wierzgać, w tradycyjny dla niej sposób dając głowę w dół między nogi. Dopiero po kilku minutach udało nam się zatrzymać konie.
- Noo... ambitnie było- powiedziałam wesoło do reszty, która jednak nie miała ochoty do śmiechu.
- Teraz to się na pewno zgubiliśmy- powiedział Jace.
- Spokojnie zaraz wyjedziemy- powiedziała Yaqui ruszając stępem przed siebie.
- Chyba nie masz zamiaru wracać przez tą dżunglę- powiedzial Mathias - proponuje wrócić do głównej ścieżki.
- Jeżeli wiesz, którędy do niej dotrzeć- dopowiedziałam.
- Proponuje po prostu jechać przed siebie- zakończył krótko rozmowę Jace. Jechaliśmy przez jakiś czas między drzewami, a zaczynało się robić coraz zimniej i ciemniej.
- Brr.. zimno- powiedziała Yaqui zasuwając bluzę pod samą szyję. Za kilku minutach dojechaliśmy do piaszczystej drogi,
- No to teraz wiemy, że na pewno gdzieś dotrzemy- powiedział Jace. Ruszyliśmy kłusem wzdłuż ścieżki. Po jakiś 10 minutach wyjechaliśmy na plażę.
- Proszę państwa informuję, że właśnie znaleźliśmy drogę do domu- powiedziałam i ruszyłam galopem po plaży. Reszta się do mnie dołączyła. Galopowaliśmy przez większość drogi. Od morza zaczął wiać chłodniejszy wiatr. Przeszliśmy do stępa i daliśmy chwilę koniom odpocząć, wjechaliśmy na nasz znajomy klif i skręciliśmy w leśną drogę. W lesie było słabo widać, więc prawie od razu ruszyliśmy kłusem. Do stępa przeszliśmy dopiero wtedy jak znaleźliśmy się na łące za naszą stajnią.
- Trzeba przyznać, że było dużo wrażeń- powiedział Mathias.
- Dla mnie dużo więcej wrażeń, było ostatnio, kiedy spadłeś z Hypnotize prosto na tyłek- powiedziała Yaqui. Zaśmieliśmy się wszyscy i wróciliśmy do stajni stępem na luźnej wodzy. Gdy dotarliśmy na miejsce był już wieczór i wszyscy byliśmy zmarznięci.
- Dopiero było tak ciepło- powiedział Jace.Rozsiodłaliśmy konie, wymyliśmy im nogi zimną wodą i daliśmy po paru marchewkach. Sami poszliśmy na gorącą czekoladę do domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz