piątek, 30 sierpnia 2013

Data treningu: 30.08.13r
Koń: Roi D'or, Cookie Monster
Jeździec: Yaqui, Deidre
Rodzaj treningu: skokowy
Godzina: 12:00

Opis:

- Gdzie tego leszcza wcięło?- powiedziałam do siebie, szukając po całym ośrodku Yaqui. Miałyśmy zrobić razem trening skokowy, ale jak zwykle nigdzie nie mogłam jej znaleźć. Wyszłam przed stajnię i już miałam zrezygnować z dalszych poszukiwań, kiedy zauważylam Jace'a czyszczącego Mosquita.
- Heej- powiedziałam do niego.- Widzę, że masz dzisiaj przyjemność jeździć na naszym stajennym mistrzu.
- A no tak, uwielbiam tego kuca. -  Jace uśmiechnął się i pogłaskał Komara po szyjii. - Zamierzam dzisiaj się wybrać na trening kondycyjny w teren.
- O to super się składa, bo reszcie koni też by się przydało. Może zwołamy ekipę i się wybierzemy razem?
- No jasne, to o której?
- Chyba pod wieczór, bo teraz z Yaqui musimy wziąć kuce na skoki a Mathias trenuje na swoich koniach. A  tak propo to widziałeś gdzieś może Yaqui? Szukałam jej już wszędzie a telefonu nie odbiera.
- Zastanów się jest godzina 12, nie odbiera telefonu i jej nigdzie nie ma, to co takiego może robić?- Jace spojrzał zagadkowo.
- No nie wiem.. a no tak. Nie wpadłam na to,że ten matoł jeszcze śpi.
- Hahah, no to idź ją obudzić, a ja będę czekał do wieczora, aż się ruszycie ze mną na trening.- chłopak zaczął zbierać szczotki z ziemi.
- Ooo, skoro nie masz co robić, to nam się przydasz.- uśmiechnęłam się.
- Hmmm ciekawe do czego?- Jace sie zaśmiał.
- Będziesz nam podnosić przeszkody, wiem, że ci się pewnie nie chce...
- No właśnie, tak trochę mi się nie chcee..
- No to trudno,  bądź o 12:30 na parkurze. Do zobaczenia!- krzyknęłam i pobiegłam do domu. Jace zaczął jeszcze protestować, ale udałam, że go nie słyszę.  Szybko ruszyłam do pokoju Yaqui, i wcale się nie zdziwiłam, gdy jeszcze spała. Szybko ją obudziłam i pod groźbą wylania na nią wody nakazałam zejść z łóżka. Yaqui niedbale związała warkocza i poszła do łazienki.
- Widzimy się o 12 na parkurze!- krzyknęłam do niej i poszłam przygotować Cookiego do treningu.

Wzięłam z siodlarni skrzynkę ze szczotkami, ogłowie, napierśnik, ochraniacze, siodło skokowe, podkładkę z mattesa i czaprak Eskadron cotton coffe i ruszyłam do boksu konia. Cookie widząc, że ktoś do niego wchodzi podszedł do mnie i zaczął penetrować kieszenie w poszukiwaniu smakołyków.
- Chyba jesteś za bardzo rozpieszczony- dałam mu kawałek marchewki i zajęłam się czyszczeniem. Ogier był czysty, więc szybko uwinęłam się z czyszczeniem i go sprawnie osiodłałam. Wyprowadziłam na parkur i zaczęłam stępować. Yaqui rzecz jasna się spóźniła o parę minut. Gdy weszła na parkur była cała zaspana i ciągnęła za sobą Roiego, który miał na sobie eskadron cotton beige.
- No nareszcie, myślałam, że już tu apokalipsy doczekam.- zaśmiałam się i zmieniłam na Cookim kierunek. Yaqui szybko wsiadła na kuca i dołączyła do rozgrzewki. Po kilku okrążeniach zaczęłyśmy pomału zbierać konie i je dużo wyginać na woltach, serpentynach i ósemkach. Obydwa szyły rozluźnione i spokojne.  Po chwili zaczęłyśmy kłusować. Najpierw  zrobiłyśmy parę okrążen dookoła. Cookie szedł optymalnym tempem, lecz Roi jak zwykle pędził do przodu, więc Yaqui wzięła go na woltę i zaczęła uspokajać. Zaczęłam delikatnie się bawić wodzą i Cookie po chwili zszedl z głową. Zmieniłam kierunek i zrobiliśmy kilka wolt w rożnych miejscach na czworoboku. Yaqui robiła to samo. Roi nie pędzil już i zaczął nawet przeżuwać wędzidło. Po chwili zrobiłyśmy parę przejść stęp-kłus-kłus-stój, a następnie kłus wyciągnięty na dłuższej ścianie i skrócenia na krótszej. Roi płynnie wykonywał wszystkie ćwiczenia, lecz Cookie trochę się ociągał, więc musiałam go pobudzić delikatnie palcatem. Od razu się ożywił i zaczął wyciągać kłus dużo lepiej niż się spodziewałam. Po skończonej rozgrzewce postanowiłyśmy zacząć pracę na drągach. Yaqui ćwiczyła koniczynkę w kłusie, natomiast ja pare razy najechałam na drągi położone na ziemi. Za pierwszym razem Cookie puknął w ostatni, więc przy kolejnym najeździe mocniej przyłożyłam mu łydkę. Tym razem przeszedł płynnie. Poklepałam go i najechałam kilkakrotnie.  Po chwili zamieniłśmy się ćwiczeniami. Zarówno mnie jak i Yaqui wyszło w porządku, więc przeszłyśmy do stępa i pozwoliłyśmy koniom chwilę pochodzić na luźnej wodzy. Po dwóch okrążeniach zrobiłyśmy ustępowanie i zwrot na zadzie. Roi przy ustępowaniu spłoszył się czegoś i ruszył przez cały parkur. Yaqui go zatrzymała i nakazała cofnąć. Po chwili znowu zrobiła ustępowanie i tym razem wyszło bardzo dobrze. Dziewczyna poklepała kuca.
- To co galopujemy?- zapytałam a Yaqui w odpowiedzi kiwnęła głową. Wjechałyśmy na wolty po obu stronach parkuru i zaczęłyśmy przejścia kłus-galop. Cookie na początku robił przejścia wogóle nie płynne.
- Rusz się koniu- puknęłam go lekko palcatem. Ogier bryknął sobie i ruszył przed siebie. Zatrzymała go do stępa, później przeszliśmy do kłusa i spokojnie zagalopowaliśmy, Tym razem szedl już bardzo ładnie. Poklepałam go i zaczęłam robić kolejne przejścia.
- Spokojnieee- usłyszałam głos Yaqui. Spojrzałam w jej stronę a Roi galopował przed siebie jak ruski samochodzik. Dziewczyna musiała go zatrzymać i cofnąć. Następnie zrobiła woltę w kłusie i dopiero po chwili zagalopowała. Teraz Roi wydawał się bardziej skupiony na jej poleceniach. Po ukończeniu przejść wyjechałyśmy na całość hali i pogalopowałyśmy parę okrążeń, później zrobiłyśmy parę wolt i zmianę kierunku przez lotną zmianę nogi. W drugą stronę wolty robiłyśmy trochę ciaśniejsze, aby konie się dobrze rozgrzały i dodania na dłuższych, a później na krótszych ścianach. Po chwili najechałyśmy parę razy na drągi w galopie a później przeszłyśmy do stępa.
- Twój luby powinien zaraz przyjść, nam podnosić drągi powiedziałam do Yaqui i jak na zawołanie Jace wszedł na parkur.
- Okeej, skoro zostałem zmuszony do podnoszenia wam drągów to co mam robić?- zapytał, udając,że robi niewinną minę.
- Ustaw stacjonatę na rozgrzewkę z kłusa- powiedziała Yaqui, na którą jego mina nie robiła większego wrażenia. Uśmiechnęłam się pod nosem i gdy przeszkoda ze wskazówką stała na środku parkuru przeszlismy z Cookim do kłusa i skoczyliśmy ją 3 razy, Yaqui również zaczęła najeżdżać. Roi postawił uszy do przodu i wysadził na kopertę z dużym zapasem.
- Spokojnie to dopiero rozgrzewka- zaśmiał się Jace. Za drugim razem kuc skoczył już normalniej. Po chwili koperta przeobraziła sie w stacjonatę 80 cm, skoczyłyśmy ją najpierw z kłusa a później z galopu.
- To co jedziemy parkur- Zapytałam współlokatorki.
- Okej to zaczynaj.- powiedziała do mnie a sama zaczęła stępować na Roim.
Spojrzałam na przeszkody ustawione tak : >
Miały na razie wysokość około 80 cm.
- Dalej Cookie- powiedziałam do ogierka i zagalopowaliśmy ze stępa. Najechałam na pierwszą linię, pokonaliśmy ją bez problemu na 5 foule. Ruszyliśmy w stronę podwójnego szeregu składającego się z dwóch stacjonat na jedną foule pomalowanych na fioletowo. Od ściany mieliśmy tylko jedną foulę, jednak dla Cookiego szereg nie stanowił trudności. Po nim pojechaliśmy jedną foule prosto, a później zaczęliśmy wykręcać na dość szeroki czerwony oxer. Wylądowaliśmy na prawą nogę. Poklepałam Cookiego zadowolona.
- No ładnie, ładnie, ale patrz jak to robią profesjonaliści- powiedziała Yaqui i zagalopowała na Roim. Linię przejechali bez większych problemów, a na szereg był dość ciasny zakręt, który Roi postanowił sobie jeszcze ukrucić, mimo tego ogierek wyratował dziewczynę i pokonali szereg bez zrzutki. Na oxer Roi zaczął pędzić, lecz Yaqui przytrzymała go i odskok wypadł w dobrym miejscu.
- Widzę, że były komplikacje w szeregu- powiedział do swojej dziewczyny Jace, a ona w odpowiedzi pokazała mu język.
- Dobra Jace, rusz tyłek i podwyższ nam przeszkody.- powiedziałam, a chłopak niechętnie zaczął podnosić drągi. Po chwili wszystkie przeszkody miały wysokość metra. Obie pokonałyśmy go na czysto w dobry, tempie. Jace znowu podwyższył przeszkody i teraz miały 110. Naprowadziłam Cookiego na pierwszą stacjonatę, skoczyliśmy ją bez problemu i delikatnie przyśpieszyliśmy w kierunku oxera, również bez zrzutki. Teraz nieszczęsny szereg. Starałam się jechać jak najbardziej przy ścianie i zwolniłam Cookiego. Wyjechaliśmy prosto w środek szeregu. Cookie wyrwał do przodu i odskok wypadł za daleko, przed drugą przeszkodą odmówił, bo by się mogło to źle skończyć. Naprowadziłam go jeszcze raz, tym razem go mocno przytrzymałam i ogier skoczył szereg bezbłędnie. Do oxera jechaliśmy optymalnym tempem, jednak Cookie wylądował na złą nogę szybko ją poprawiłam i go poklepałam. Roi i Yaqui najechali na pierwszą stacojnatę, później spokojnie pokonali resztę parkuru bez zrzutki. Jace podwyższył do 115 cm.
- Nie wiem czy jechać wyżej, Cookie dopiero zaczyna skakać P, nie chcę niczego robić pochopnie- powiedziałam niepewnie.
- Oj daj spokój to tylko dziurka wyżej- powiedział Jace kończąc podwyższać ostatniego oxera.
- No dobra.- powiedziałam i nakazałam Cookiemu zagalopować. Zrobiłam woltę i dopiero jak miał dobre tempo naprowadziłam go na linię. Pokonaliśmy ją bezbłędnie.
- Dobry konik- powiedziałam do niego i przypilnowałam, aby dobrze wyjechał zakręt do szeregu. Gdy została nam do niego foula, mocniej siadłam w siodło i przyłożyłam łydki, ogierek wyskoczył wysoko nad stacjonatę a później chętnie pokonał drugą. Utrzymaliśmy lekko dynamiczniejsze tempo i naprowadziłam go na oxer, który również pokonaliśmy bez zrzutki. Mocniej obciążyłam prawę strzemię i wylądowaliśmy na dobrą nogę.
- Tak jeest- poklepałam Cookiego po szyji a ten parsknął radośnie, poluźniłam wodzę i pokłusowaliśmy parę okrążeń. Yaqui ruszyła galopem, wjechali w szereg trochę za szybkim tempem i linię przejechali na 4 a nie 5 fouli, mimo to skoczyli oxera bez zrzutki. Przed szeregiem dziewczyna zwolniła ogierka i nakazała jechać spokojny tempem. Pokonali szereg poprawnie i skręcili do oxera trochę za wcześnie. Odległość nie pasowała i Roi zrobił przytup, w efekcie czego drąg spadł.
- Jedź jeszcze raz!- krzyknął Jace poprawiając drąga. Dziewczyna naprowadziła Roiego ponownie i tym razem skoczyli poprawnie. Yaqui poklepała kuca.
- To co podnosimy do 120?- zapytał Jace.
-  Ok!- Yaqui przeszła na chwilę do stępa, a gdy parkur był gotowy zagalopowała. Skoczyli wszystko bez zrzutki a punkt wybicia wszędzie pasował. Kuc wogóle nie pędził i skupiał się na poleceniach dziewczyny.
 Yaqui po ukończeniu przejazdu poklepała kuca i zrobiła dwa okrążenia na luźnej wodzy.
- No nieźle wam to idzie. Jeszcze chwila i wasze kuce będą skakać GP- zażartował Jace. Wraz z Yaqui postanowilyśmy postępować na oklep. Więc siodła powędrowały na ziemię, a później zmuszony Jace musiał je odnieść do siodlarni. Wraz z Yaqui gadałyśmy o emocjach z dzisiejszej jazdy, a gdy konie wyschły zaprowadziłyśmy je do stajni.

 Wyczyściłyśmy koniom kopyta, wymyłyśmy nogi zimną wodą i nakarmiłyśmy marchewkami. Później poszłyśmy szykować koniom jedzienie na popołudniowe karmienie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz